Ja natomiast wkłuwam igłę nie od spodu tkaniny, lecz z góry, po jej prawej stronie i tak, by pod spodem przebiegała skośnie. Zostawiam kawalątek nitki, jak na zdjęciu po prawej stronie:
Następnie, nie martwiąc się o spód i niczego nie przytrzymując palcem, haftuję półkrzyżyki. Jeśli ktoś woli haftować od razu pełne krzyżyki, nic nie stoi na przeszkodzie. Po dwóch, trzech ściegach sprawdzam napięcie nitki pod spodem, ewentualnie lekko ją naciągając, jak na zdjęciu po prawej:
Robienie zdjęć prawej ręce lewą ręką, dość ciężkim sprzętem, z jednoczesną regulacją odległości i ostrości, to nader ciekawe ćwiczenie cielesne. Zaryzykowałabym nawet twierdzenie, że z pogranicza akrobatyki :)))
Gdy dojdę do "okienka", gdzie rozpoczynałam haft, obcinam nitkę przy samej tkaninie:
Nitka jest już zabezpieczona i wygląda od spodu jak na poniższym zdjęciu po lewej. A ja kontynuuję haft :
Dziś tym haftem są zarzucone ubiegłego lata truskawki :)
A Wy, czy też taką metodę stosujecie?
Pozdrawiam deszczowo :) Pogoda w sam raz do robótek!
Stosuję obie metody, które pokazałaś. Ostatnio najczęściej właśnie tą z jedną nitką, bo właśnie tak haftuję mojego HAEDa na Luganie 25ct.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!!!
A to mnie, Edytko, uradowałaś, bo jesteś moim autorytetem i wzorem w sztuce stawiania krzyżyków! Równie gorąco pozdrawiam :)
UsuńTo ja właśnie tak zaczynam wszystkie hafty xxx :) To jednak nie jest tak źle, tylko co z końcówką nitki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kończę podobnie, tyle że wkłuwam igłę od spodu tak, by kończąca się nitka biegła pod spodem na ukos, a zahaftowuję ją tą nowonawleczoną. Zaś jeśli to definitywny koniec haftu, wtedy Końcówkę wszywam igłą z ostrym czubkiem po lewej stronie pod ścieg :)
UsuńTak, tak kochana - przecież jestem mistrzem klasy xxx
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Wiem, Małgoś, że nie krzyżykujesz, więc pewnie literka przeskoczyła, a jeśli tak, to pięknie dziękuję za taką opinię :) Oj, do mistrzostwa to mi jeszcze sporo brakuje, ale staram się, jak tylko mogę :)))
UsuńRobię dokładnie tak samo.:)
OdpowiedzUsuńmoja nitka też tak wygląda , ale robię to od spodu przytrzymując sobie nitkę;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj z wierzchu, może się przekonasz. Choć na pewno jest to kwestia nawyku :)
UsuńO tak! Tego nie znałam a chyba zastosuję!
OdpowiedzUsuńZachęcam, warto ;)
UsuńPozdrówko!
Bardzo podobnie robię :-)
OdpowiedzUsuńNie znałam tej metody - na pewno spróbuje!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, muszę zacząć stosować. Może w końcu moje hafty będą miały lewą stronę, która nie straszy :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory zaczynałam zostawiając całą nitkę po lewej stronie, i "zaszywałam" ją półkrzyżykami :) spróbuję Twojego sposobu :D
OdpowiedzUsuńStosuje a jakże :) zwłaszcza przy kolosie kiedy nie chce mi się tamborkiem wywijac. Tą metodę też polecam na konczenie nitki :)
OdpowiedzUsuńKończę dokładnie w ten sam sposób :D
Usuńsmaczne truskaweczki :)
OdpowiedzUsuńTen sposób znam, ale ten z poprzedniego postu jest dla mnie nowością... Dziękuję Ci bardzo :)
OdpowiedzUsuńA pogoda rzeczywiście nie zachęca do wyjścia, a raczej do robótek...
I bardzo wdzięczny jest ten hafcik na taśmie.
Pozdrawiam ciepło :-)
Tak kończę na prawej stronie robótki, zaczynam jednak przez przytrzymywanie nitki od spodu - efekt wizualny jest dokładnie taki sam - ale może spróbuję jak nie zapomnę, bo to jednak kwestia nawyku :)
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób, muszę spróbować! Truskawkowy hafcik śliczny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za instruktaż! Ja się męczyłam przytrzymując z lewej strony, a okazuje się, że można prościej i wygodniej :)
OdpowiedzUsuńChciałam jeszcze dodać, że truskawkowy wzorek jest zachwycający, boski po prostu!!!
OdpowiedzUsuń