sobota, 26 maja 2012

Pracowity tydzień...

A na dowód kilka fotek z tym, co udało mi się ostatnio upleść:








Dopiero oglądając te fotki zauważyłam, jak bardzo już przetarty jest jedwab na moim pudełeczku. Najwyższy czas pomyśleć o odnowie, tylko kiedy ja czas na to znajdę...?
Miłego weekendu, moi Goście mili :)))

poniedziałek, 21 maja 2012

Wiśniowo (odsłona 2)

Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim wpisem. Dziś króciuteńko. Udało mi się prawie ukończyć pierwszy obrazek z SAL-owej zabawy. Zostało zaledwie parę ruchów igłą w górnej i dolnej rameczce. Dosłownie 3 minutki i będzie gotowe. Ale że nie mogłam czekać z fotką, bo światło coraz gorsze, więc zamieszczam obrazek już teraz:




Przy ściegu węzełkowym owijałam nitkę wokół igły trzy razy, bo len dość rzadko tkany i przy dwukrotnym owinięciu supełki przechodziły na lewą stronę.
Zastosowałam też obrysowanie gałązki, bo tak mi się bardziej podoba.
Haftowałoby mi się fantastycznie, gdybym nie musiała domyślać się kolorów muliny, bo schemat... nie będę się powtarzać - pisałam już o tym w poprzednim poście. Ciekawa jestem, jak będzie przy kolejnych obrazkach :)
Teraz do końca maja czekają mnie wyłącznie frywolitkowe motywy, bo wciąż nowe zapotrzebowanie...
Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałych, słonecznych dni upojnie pachnących akacją :)))

poniedziałek, 14 maja 2012

Wiśniowo (odsłona 1)

Gałązka wiśni

Gdy ci się kiedyś przyśni
na przykład gałązka wiśni,
to wiedz,

że to znaczy szczęście -
bo wiśnia we śnie znaczy,
że koniec twej rozpaczy
i że będziesz szczęśliwy
coraz częściej.

K.I.Gałczyński

Na początku był chaos:


Ale powolutku zaczęłam go ogarniać, kiedy tylko len wskoczył na tamborek...


... i teraz z chaosu wyłania się gałązka wiśni:


Jeszcze nie widać jej zbyt wyraźnie, ale przy dużej wyobraźni można zaryzykować takie stwierdzenie ;)
Zaczęłam wczoraj SAL wiśniowy i niewiele udało mi się zrobić, bo jakiś wstrętny ból "korzonkowy" mnie dopadł i skutecznie zablokował. Ale jestem dobrej myśli, że zdołam skończyć pierwszy obrazek z sześciu na czas. Tym bardziej, że haft bardzo mi się podoba. Do najprostszych nie należy, ale ja właśnie tak lubię ;) Gdy jest za łatwo, to nudno :) Tu na nudę narzekać nie można. W dodatku pracę z lnem bardzo lubię, więc jestem w swoim żywiole :)
Jednego tylko nie lubię: gdy zamiast oznaczeń graficznych są oznaczenia za pomocą kolorowych kwadracików, kropek i linii dla backstitchy - zwłaszcza, gdy różnica między tymi kolorami jest nie do uchwycenia. Mam wtedy problem z ustaleniem, jaką muliną haftować... ale jakoś sobie radzę, bazując na domysłach i dedukcji... Prawie jak Sherlock Holmes :D
Haftuję nićmi DMC na beżowym lnie Permin of Copenhagen
32 ct.

sobota, 12 maja 2012

- Grasz w zielone?

Ostatnio ciągle słyszę dzwonek do drzwi. To doręczyciele (podobno teraz słowo: listonosz jest nie na miejscu, choć ja nie widzę w nim niczego uwłaczającego godności człowieczej :))). Sporo zamówień poczyniłam. Cieszą bardzo, ale najbardziej cieszą... prezenciki i różne dowody sympatii :)))

Od Janoli - cudne majowe konwalie i zjawiskowe morskie koniki (aż dwa!):




Od MagOOmamy - przesłodka, śpiąca w liściu gąsieniczka:


Od Beatki wyróżnienie:


Wszystko w zielonościach :) No po prostu ZIELONO - MAJOWY ZAWRÓT GŁOWY :)))

Wszystkim moim Ofiarodawcom bardzo, bardzo dziękuję. Jeśli chodzi o wyróżnienia, to nie gniewajcie się, że łamię reguły i nie przekazuję ich dalej a także nie piszę o sobie, bo... kiedy pojawia się kolejne miłe sercu wyróżnienie, zaczynam mieć problem z typowaniem następnych blogów, a jaka jestem, można wyczytać między wierszami ;)

A jeśli chodzi o moje robótkowanie, to monotonia - czyli do zrobienia kolejne 20 - 30 motywów frywolitkowych (zależnie od tego, na ile starczy jedwabiu), tym razem takich:


oraz dwa wzory listków irlandzkich robionych szydełkiem, ale jeszcze nie wiem, które wybiorę...
No i tą ostatnią fotką z motywem barwy słomkowej zepsułam efekt kolorystyczny i naruszyłam tytulaturę niniejszego wpisu... :(

Może wreszcie jutro uda mi się wziąć za SAL wiśniowy...?
Miłego weekendu :)

piątek, 11 maja 2012

Kółko i krzyżyk

Znacie grę w kółko i krzyżyk? Ja znam. Grałam w to często w szkole. Na przerwach. Bo na lekcjach byłam pilna :) Raczej... ;)
Ostatnio też sobie "zagrałam" w kółka i krzyżyki, a wynikło z tego takie coś:




I tu przyszedł czas na wyjaśnienie celu podróży ważki uciekinierki. Otóż ważka, drogą bardzo okrężną, pofrunęła do Janoli i zabrała z sobą klatkę z ptaszkiem, naszyjnik haftowany, troszkę kamyków i koralików, które już nie załapały się na zdjęcie...


Do wymiankowych prezencików dołączyłam takie dwie paczuszki śląskich bombonów (cukierków), co by zapamiętała, z jakiego regionu przesyłkę dostała, bo to przeca drugi kraniec Polski :)))

czwartek, 10 maja 2012

Uwolniłam ptaka z klatki

Kocham zwierzęta. Dlatego uważam, że w domu można pozwolić sobie tylko na te, które od pokoleń już tak uzależniono od człowieka, że bez niego nie potrafiłyby dać sobie rady na łonie natury. A wyrywanie ich z naturalnego środowiska i przynoszenie do domu ku własnej uciesze nie nazwałabym "miłością do zwierząt".
Co ja zrobię, że nie lubię, kiedy ptaki trzyma się w klatkach?! Wbrew naturze wszelkich istot skrzydlatych. Bo przecież skrzydła po to im dano, by swobody zażywały wśród obłoków... Bo kocham, gdy kos siada na najwyższej gałęzi drzewa i daje koncert. Gdy jaskółki tną powietrze, szybując wysoko w przestworzach lub zniżają lot, kiedy ma się na burzę. Jakże pięknie wyglądają wtedy na tle chmurnego, granatowego, nabrzmiałego deszczem nieba...
Ptaki w klatce to dla mnie przykry widok. No, chyba że chore i życie im się ratuje, dając dom i schronienie przed drapieżnikami.
Z przyczyn powyższych zmodyfikowałam pewien hafcik, w którym dwa fioletowe ptaki zamknięto w klatce i, jak na ironię, w takich warunkach kazano im się miłować. Bo haft nazwany został: "Victorian love birds".
A jak zmodyfikowałam? Wypuściłam ptaki na wolność i zostawiłam pustą klatkę, na której przysiadł sobie WOLNY ptaszek :)


Hafcik wykorzystałam na przywieszkę. Może też pachnieć ulubionym suszem, np. w bieliźniarce :)
Styl vintage jest jednym z moich ulubionych :)





Wiem, że haft stracił na urodzie, ale myślę, że zyskał na wymowie. A to dla mnie chyba ważniejsze. Bo nawet tak drobnymi wyszywankami, jak ta, można przecież na coś się nie godzić, coś przekazywać, wyrażać siebie :)
I oczywiście, w imię wolności wyboru, jaką każdy z nas otrzymał, wolno się nie zgadzać z wszystkim tym, o czym w tym poście napisałam, a ja się na pewno nie pogniewam :)
Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)

środa, 9 maja 2012

Uciekinierka

Powołałam do życia nowe fruwadło. Taka ze mnie ...
... pani doktor Frankenstein :D
Obejrzałam z każdej strony:




Stwierdziłam, że owo fruwadło to bez wątpienia ważka. Złapałam ją na rzemyk i posadziłam na dekolcie mojej Oli, żeby sprawdzić, czy takie "środowisko" będzie odpowiednie dla istot jej rodzaju i czy symbioza mających współżyć ze sobą, jakże odmiennych organizmów, będzie mutualizmem, czyli związkiem ścisłym i koniecznym, jak bym sobie (i komuś jeszcze) tego życzyła...


Nie wiem, jak Wy, ale ja uznałam, że to miejsce wprost wymarzone. Zadowolona z siebie, uwolniłam owada z rzemyka, aby zająć się ługową kąpielą, która wszelkim frywolnym insektom bardzo dobrze robi na urodę i powoduje, że... mają kręgosłup ;)


Po kąpieli ułożyłam żyjątko w wygodnej pozycji, żeby skrzydełka obeschły i troszkę się uodporniły na warunki zewnętrzne.
Wystarczyła jednak chwilka nieuwagi, żeby ta mała bestyjka czmychnęła sobie beztrosko przez otwarte okno i pofrunęła w świat!
Jakież było moje zdumienie, gdy niebawem doniesiono mi, że była widziana w miejscu, w którym Missisipi wypływa z Jeziora Itasca w Minnesocie!


Jeszcze nie ochłonęłam po owym doniesieniu, a tu już kolejne wieści!
Oto moja uciekinierka krąży nad rzeką Missisipi w Parku Narodowym Voyageurs :o



Z kolei nie tak dawno podobno na powrót wypatrzono ją w kraju, na Pojezierzu Iławskim, jak odpoczywała po zagranicznych wojażach nad naszym pięknym Jeziorakiem :)


Zaś dziś rano zdybano tę małą podróżniczkę w trawie, nieopodal ujścia Wisły...


A gdzie jest teraz?
Kto ciekaw, niech tu zagląda, a może wszystko lada dzień się wyjaśni :)
Moim dotychczasowym "zaglądaczom" i komentatorom bardzo, bardzo dziękuję za obecność i dobre słowo :)

poniedziałek, 7 maja 2012

Wpadłam w zachwyt i... mam :)

Zachwycam się od dawna. Tym, co robi Janola. A Ona wie, że się zachwycam. I oto kiedy poprosiłam o cudną broszę i zawieszkę ze słynnych już zameczków Janoli, spotkałam się z propozycją wymianki :)
Kurcze...! Cudnie - pomyślałam - ale przecież ta Dziewczyna wszystko potrafi! Cóż ja mogłabym dla Niej... w zamian...?
W błyskawicznym tempie przyleciała do mnie zjawiskowa ćma, bardzo ćmia!


A razem z nią ważka w błękitach i turkusach, równie piękna, jak jej owadzia krewniaczka:


A że wszystko "z serca" specjalnie dla mnie wykonane, to je także otrzymałam w darze. W dodatku jak kunsztownie wyplecione! Z najwyższej, koronkarskiej półki!!!


Jakkolwiek owady nie były dla mnie zaskoczeniem, to tym sercem zostałam trafiona prosto w serce. Ale nie śmiertelnie, tylko uczuciowo :)

I wszystko razem, prócz herbatek, których smak został miłym wspomnieniem ;)


No i co Wy na to??? Bo ja do dziś nie mogę uwierzyć, że to wszystko moje :D :D :D
Olu, jak mam dziękować, nie wiem... To dla mnie wielkie skarby :)
A co ja w zamian?
No cóż, ani w połowie nie może się równać z Janolinymi cudami to, co ja zdołałam przygotować dla Niej. Ale... raz kozie śmierć! Pokażę, tyle że jeszcze nie teraz :)
A więc do miłego zaś :)

niedziela, 6 maja 2012

Takie małe wieszadełko

A u mnie wciąż drobne elementy frywolitkowe do ozdoby bluzek. Nie będę ich pokazywać, bo macie pewnie dość tematu. W tak zwanym międzyczasie bawię się dalej biżuteryjnie, tym razem z krzyżykami na lnie. Spodobała mi się faktura lnu w oprawie z antycznego brązu i powstał taki drobiażdżek. Pokazuję go w dwóch wersjach, bo sama nie wiem, jak lepiej...



Wzorek "wymyśliłam". A wyraz ujęłam w cudzysłów, bo... myśli tu niewiele :D
Ale pokazuję bliżej; a nuż komuś się do czegoś przyda...


Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli wybrać się ze mną na spacer i zapraszam w moje strony :) Chętnie przyjmę na siebie rolę przewodnika :)