sobota, 11 kwietnia 2015

W domach z betonu...

Cóż... Przyszło mi mieszkać w jednym z nich, choć kto mnie zna, ten wie, że duszą jestem wśród łąk, pól i lasów zielonych.
Ale mam szczęście, że moje osiedle do najgorszych nie należy. Pisałam o nim bardzo obszernie na przykład tu i tu.
Było o budkach lęgowych i o malwach... a dziś będzie o jednym skwerku, który, ku uciesze osiedlowych dzieciaków, urządziła nasza Pani sąsiadka.
Skwerek jest bardzo niewielki i z daleka wygląda niepozornie, wręcz nieciekawie:



Ale gdy mu się dokładniej przyjrzeć... 
Czegóż tam nie ma!
























Na poniższym zdjęciu w dalszym planie widać trzepak. Mało kto trzepie na nim dywany, ale dzieciaki wiedzą doskonale, jak go wykorzystać :) Skąd ja to znam?! Trzepak i wieszaki w szkolnej szatni to były w dzieciństwie moje najwspanialsze przyrządy gimnastyczne ;) Niesamowite wygibasy potrafiłam na nich wyczyniać, jak pewnie większość z Was :)









Skwerek inaczej wygląda wiosną, a inaczej zimą. Co jakiś czas pojawiają się kolejne figurki lub ozdoby :) Dzieciaki często przybiegają i sprawdzają, co też nowego znalazło się w tym szczególnym osiedlowym gospodarstwie :) A Pani wszystko robi sama i nigdy nikt nie "przyłapał" jej na urządzaniu skwerku :)
Powiedzieć można: co za gliniane koszmarki! I to prawda. Ale ja o Pani z pełnym uszanowaniem, bo z takim zaangażowaniem nie o swoje i nie dla siebie dba. No i chyba musi bardzo lubić dzieci...

Dziś, korzystając z pięknej pogody, opuściłam osiedle i wybrałam się na dłuższy spacer po moim mieście. I oto na zbiegu ulic Krakowskiej i Tylnej czekała na mnie taka niespodzianka:



Gwarek, wskazujący gościom drogę na Rynek, otrzymał szydełkowe ubranko :) Dla nieobeznanych wyjaśniam, że gwarek to dawna nazwa górnika. Ponieważ w moim mieście wydobywano rudę srebronośną, mówi się o nim "miasto gwarków" :)





Nasze licealistki S Z Y D E Ł K U J Ą!

W drodze powrotnej podziwiałam kwitnące magnolie :)



Czy i u Was już kwitną?

czwartek, 9 kwietnia 2015

A tyle pięknych wzorów czeka...

Mozolnie stawiam krzyżyki na mojej ikonie, gdy tylko ból oka na tyle pofolguje, że mogę... I cieszy mnie każdy najmniejszy postęp. Choć chciałabym jakiś nowy projekt rozpocząć, bo tyle pięknych wzorów czeka, na które od zawsze mam chrapkę!
Cóż, może z wiosną będzie lepiej... albo lato będzie łaskawsze...
Tymczasem pokazuję postęp:



A tu porównanie ze stanem poprzednim:



I jeszcze dwie karteczki mam do pokazania. Doszły po opublikowaniu poprzedniego wpisu. Ta w kształcie jajeczka, z kokardą od Kini, a druga od Violi



Są śliczne i przyniosły mi wiele radości :) Dziękuję!!
Serdecznie pozdrawiam, dziękuję za wszystkie życzenia, za każde dobre słowo zostawione w komentarzach. 
Cieszcie się wiosną, kochani :)

czwartek, 2 kwietnia 2015

Panna Zającówna

A jednak nie dałam za wygraną. Powstała karteczka :) 
Widziałam tyle pięknych na Waszych blogach! U mnie ta jedna, jedyna. Ale dobre i to, gdy nie może być inaczej :)
Lubię wzorki z tych tak zwanych "prymitywnych". Podoba mi się tu i pomysł umieszczenia postaci w kwiecistej ramce w kształcie jajka, i kolorystyka. Całość na wskroś wiosenna. Czyż nie?







A ja dostałam aż trzy :) I wszystkie absolutnie piękne, absolutnie niepowtarzalne i absolutną radość niosące :)
Od Edytki haftowana zajęczyca, od Ani z motylkiem, a od Joli z jajem :)
Ogromne podziękowania za trud, za pamięć, za życzenia :)



Panna Zającówna i ja życzymy wszystkim zdrowych, radosnych, pełnych nadziei i wiary Świąt Wielkanocnych :) 


I nie szkodzi, że za oknem zima, kiedy w sercu wiosna!