poniedziałek, 19 kwietnia 2021

"Gdzie nas powiedzie skrajem dróg gzygzakowaty życia sznur... " nie wiem jeszcze...

Wiem, że czas mój teraz nie sprzyja blogowaniu. Medytacja za to codzienna i modlitwa, muzyka, książka i haft wypełniają moje dni.
Wpadam na chwilkę, by dać znać, że jestem, że żyję. I że macham igłą, żeby głowę i ręce zająć. 
Tego machania takie oto efekty. 
Rozmaite.
A więc najpierw ukończony makowy elfik w wersji okrojonej. Jeśli doczeka się oprawy, to i sensownej sesji. Na razie tylko dowód, że jest:


Potem zakładka muzyczna, jako że muzykę kocham, a jazz szczególnie bliski mi, bo serce bije synkopami...








Co teraz?
Na warsztacie zakochane elfy zapatrzone w Lunę...


Zaczynałam od największego wyzwania w tym hafcie, jakim jest niewątpliwie haftowany ćwiarteczkami robal 


Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem, serdecznie pozdrawiam i wszystkim życzę dobrego zdrowia, pogody ducha i upragnionej wiosny :-)
Do sklikania :-)