poniedziałek, 31 października 2011

Myszowate w norce

Bardzo lubię haftować malutkie motywy na kartki świąteczne. Każdego roku wybieram jakiś temat wiodący. W minionym były anioły, a tego roku wybrałam zwierzaki. Jest już baranek Shaun, a teraz przedstawiam myszkę w przytulnej, wygodnej, świątecznej norce. Kiedy tylko zobaczyłam ten wzorek, podbił moje serce i nie mogłam się doczekać, kiedy go wyhaftuję. No i zrealizowałam projekt. Okazało się, że motyw jest mniejszy niż przypuszczałam, ale myślę, że jest ok. Czyż myszowate nie wygląda słodko? 

 
Dziękuję za wszystkie wizyty i komentarze pod poprzednim postem i biegnę do różnych zajęć przedzaduszkowych :)

piątek, 28 października 2011

Wyszło szydło z worka...

...i wydziergało taką serwetkę:


Schemat prościutki do wykonania, toteż robiło się ją szybko, bez pomyłek i prucia. Średnica 49 cm. Nie wymaga naciągania. Wystarczy uprać, usztywnić, ułożyć, podsuszyć i uprasować, zaczynając od środka i przesuwając żelazko promieniście ku brzegowi :)
Środek wygląda tu, jak by się źle układał. Ale tak nie jest, tylko fotel, na którym położyłam serwetę, ma wgłębienie i serweta się w tym miejscu nieco zapadła :)
I zbliżenia. Na brzeg:


i na środek:

 
A tu z ceramicznym jabłuszkiem, które dostałam niedawno od mojej Przyjaciółki Danusi:

 

Bliżej: 


A tu już uczta z bohaterką dzisiejszego posta w roli głównej:


Pani Joanno, mam nadzieję, że serweta się spodoba :)
Pozdrawiam najcieplej wszystkich odwiedzających mnie tutaj i pozostawiających przemiłe komentarze. Dopiero wczoraj wróciłam ze szpitala, więc mam spore zaległości w odwiedzaniu Waszych blogów i podziwianiu cudów, które tam pokazujecie, ale postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości :)
Spacerujcie i podziwiajcie naszą przepiękną, polską jesień. Miłych jesiennych wrażeń Wam życzę :)

wtorek, 18 października 2011

Czasem tak bywa...

W życiu czasem tak bywa, że w skutek różnych zdarzeń myśli uciekają w inne rejony ludzkiej egzystencji, dalekie od wszelkich przyjemności i utrudniają lub wręcz uniemożliwiają radosne działania twórcze...
Ukończyłam zawijaski, z trudem koncentrując się na pracy. Tu i ówdzie miały być jeszcze złote koraliki, ale uznałam, że złota ci tu dostatek, a co za dużo, to niezdrowo i zrezygnowałam z tej dodatkowej ozdoby. W tym miejscu dziękuję z serca wszystkim, którzy pomogli mi podjąć decyzję w kwestii wykorzystania haftu. Postanowiłam za Waszą radą, że będzie to poduszka. Pokazuję kilka detali i cały motyw, na razie bez oprawy:



 



 

A teraz z innej beczki.
Wędrując po blogach, widzę coraz więcej prac o tematyce świątecznej. To uświadomiło mi, że pora pomyśleć o karteczkach, żeby bez paniki zdążyć na czas. I tak powstał już jeden z zaplanowanych w tym roku hafcików z moim ulubionym barankiem Shaunem. Nie wiem, czemu przypomina mi skruszonego króla Heroda? Może z powodu tej czerwonej korony?


Lubię, kiedy uwaga odbiorcy skupiona jest na hafcie, dlatego umieszczając go w passe partout, unikam raczej dodatkowych ozdób lub dodaję tylko jakiś drobny element. Na razie wybrałam kolor oprawy, a co jeszcze się tu pojawi, nie wiem:


Kochani, zaglądajcie, zostawiajcie swój ślad, proszę. Wszystkie Wasze sugestie i opinie są dla mnie bardzo cenne :)
Pozdrawiam najcieplej :)

środa, 5 października 2011

Sypnęłam złotem obficiej

Pamiętacie moje zawijaski, których początek żywota pokazałam tutaj?
Widać już wtedy było kilka krzyżyków haftowanych złotą DMC. Zwykle złotą nicią haftuję pod koniec pracy - przed backstitchami, ale ponieważ po raz pierwszy zastosowałam ją na kanwie rustico, nie potrafiłam odmówić sobie podpatrzenia efektu. Wybrałam więc złotego zakrętasa nie stykającego się z muliną bawełnianą i delikatnie złotem sypnęłam.
Na obecnym etapie tę szlachetną nitkę mam już za sobą i pozostały do wykonania backstitche. 
No i jeszcze... coś...
Ale o tym sza : ) 
Na razie :)
Na oryginalnym obrazku fruwa sobie jeszcze motylek, ale ja postanowiłam z niego zrezygnować, bo sam zawijasek jest moim zdaniem dostatecznie bogaty i wydaje mi się, że tak będzie lepiej. Szkoda, że fotka nie oddaje faktycznego uroku tych jesiennych barw i skrzącej się złotej nitki, ale od czego wyobraźnia, której przecież Wam nie brakuje. Pokazuję więc, co dotąd znalazło się na kanwie:

 
To ulubiony motyw mojej Przyjaciółki i haftuję go dla Niej. Mierzy sobie 16,5 na 16,5 cm. Mam trzy pasujące do niego tkaniny. Myślałam, jak go wykorzystać. W głowie pojawiały się różne pomysły:
- przód torby - częste pranie nie sprzyja złotej nitce...
- ocieplacz na dzbanek - czy nie za mały?
- poszewka na ozdobną poduszkę, duży jasiek...
- mała makatka  - w grę wchodziłaby kuchnia, a motyw nie jest 
  kuchenny... 
Macie jeszcze jakieś pomysły? Czy ktoś mi jeszcze coś podpowie? Czas nagli, bo urodziny Przyjaciółki w połowie października!
Wołam pomocy!

poniedziałek, 3 października 2011

Indeks w nowej szacie

Witam wszystkich, a szczególnie ciepło studentów, dla których czas wakacyjnej laby właśnie się skończył.
Czy Gaudeamus już wybrzmiało?
Dziś propozycja dla Was. Okładka na indeks, którą wykonałam jakiś czas temu dla mojej córy, studentki.  Sama wybrała sobie haft. Obie bardzo lubimy grafikę Emerson, więc haftowało mi się bardzo przyjemnie na lnie, gdzie nitki osnowy i wątku są innej grubości. W oryginale wygląda on nieco inaczej, ale rozciągnięcie w bok przy karykaturze nie ma większego znaczenia, no i pomogło mi osiągnąć potrzebny wymiar. A oto efekt:


Prawda, że teraz indeks wygląda o wiele lepiej, niż na golasa? No i można taką okładką wywołać uśmiech egzaminatora, a może nawet wpłynąć na łagodniejszą ocenę?


A w indeksach życzę Wam samych piątek :)