Wykonałam go na podstawie projektu Marilee Rockley, rozstaw skrzydeł mierzy 17 cm, a wygląda tak:
Motyle mają zdobić dół rękawów bluzeczki dzianej. Ciekawa jestem, jak to będzie wyglądać...
Oczywiście wykrakałam i... pomyliłam się w drugim okrążeniu. Na szczęście składa się ono z samych łuków, więc jakoś odsupłałam kilka, nie maltretując zbytnio nitki, by dojść do miejsca, które wymagało poprawy. Z kółkami przy tej nici pomyłka byłaby nie do odkręcenia, nawet z doktoratem z frywolitki :)))
Otrzymałam też dwa maile z zapytaniem, jak za pomocą cieniutkiej igły nawlekam koraliki na nitkę właściwą. Dla mniej doświadczonych koleżanek, zaczynających przygodę z frywolitką, pokazuję więc ten prosty sposób na poniższych fotkach. Jest on bardzo przydatny przy biżuterii frywolitkowej, gdy grubsza nić wymaga ucha igielnego, które nie mieści się w otworze koralika.
A na koniec chwalę się moimi nowymi skarbami. Dostałam je w podarku od pewnej dobrej Duszyczki:
Tylko... ile będę musiała czekać, by zająć się czymś dla siebie...?
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem, witam z radością nowych Obserwatorów, a wszystkim życzę wspaniałego dnia!