wtorek, 12 kwietnia 2022

W Zajączkowie przedświąteczna krzątanina

 Witajcie.
Dziś krótko i na temat, bo czas pełen obowiązków przed Świętami.
Dwie karteczki się wykluły. Obie bardziej profanum niż sacrum.
Bo jakoś ładnych, haftowanych motywów religijnych nie znajduję. 
I zastanawiam się, czemu projektanci zaniedbują tę tematykę.
Ale, jako że wypoczynek i relaks wpisany jest w dzieło stworzenia, a konsumpcja i tradycja obecne są w Księdze nad księgami, to i moje karteczki jakoś korespondują, mam nadzieję, z terminem okołowielkanocnym :-)
Zatem pokazuję, co mi się wykrzyżykowało :-)

Tu awanturka przy malowaniu jajek:




A tu serwowanie świątecznej... herbatki? kawy...?

 



Na dziś to tyle.
Życzę wszystkim spokoju i zdrowia w czas Wielkiego Postu.
Do następnego razu :-)
Chranna


piątek, 8 kwietnia 2022

Z Przyjacielem Misiem

 Witajcie, Kochani.
Słucham właśnie słowotoku rzecznika rządu, którego briefingi prasowe nieodmiennie kojarzą mi się z biegunką lub serią z karabinu maszynowego... Przycisk! I nie ma. Ufff...
Przechodzę teraz z ulgą do tego, co pozwala oderwać się od przykrej rzeczywistości. Dziś jest nim ukończona i przekazana już ze dwa tygodnie temu metryczka dla Aurelii. Okazała się dość pracochłonna, jak to sepia. Przyznam, że jeśli chodzi o dziecięcą tematykę, lubię żeby było kolorowo, radośnie. Sepia kojarzy mi się bardziej z czasem minionym, odległym. Ale taki był wybór. I już. 
Sam motyw ładny. Wzruszający. Niestety, haftując myślałam wciąż o biednych dzieciach czasu wojny... i o tym, w jakich czasach przyjdzie żyć naszym dzieciom i wnukom...
Do sesji też jakoś serca mi brakło, więc tylko trzy zdjęcia wrzucam, co u mnie niezwyczajne. I na dodatek wszystkie na jedną modłę :-(
Ale to z sentymentu, bo pozuje przy metryczce miś mojej córy, który wciąż jest u mnie, przypomina mi ten cudowny czas Jej dzieciństwa i wcale nie przeszkadza mi, że obie nazywamy go PREZESEM.
Przyznacie, że fizjonomia podobna??
;-)))




Poza metryczką udało mi się przygotować dwie karteczki świąteczne, które pokażę w następnym poście.
W tak zwanym międzyczasie powstała też zakładka do książki dla koleżanki blogowej, która po zawale serca dochodziła do siebie w szpitalu... Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i mamy nadzieję, że serduszko Eli będzie jeszcze długie lata biło w dobrym, pogodnym, spokojnym rytmie życia zaopiekowanego przez anielską moc.





A teraz na tamborku wiosenne zające. Powstają baaardzo mozolnie i z perypetiami, o których opowiem chyba dopiero po Świętach Wielkanocnych. 
Nie wiem jak Wy, ale ja tych Świąt zupełnie w tym roku nie czuję... :-(... Bo czas podły, za oknem zimno i wietrznie...
Wybaczcie ten minorowy ton.
Dziękuję za wszystkie sympatyczne komentarze pod adresem mikołajka na ocieplaczu :-)
Jesteście kochane.
Trzymacie się cieplutko!
pa