saszetkę:
Szyłam ją ręcznie. Koronka zrobiona szydełkiem z kordonka. Nie miałam cieńszego w odpowiednim kolorze, a gotowa bawełniana z moich zapasów jakoś mi nie pasowała do tego serduszka.
Haft został nieco przez nią stłumiony i zszedł na drugi plan. Cóż, gdy się nie ma, co się lubi...
Na zdjęcie załapał się gipsowy koszmarek. A co tam, Pani Szymborska też takie posiadała ;-)
Mówcie, co chcecie, a ja lubię tego uśmiechniętego od ucha do ucha cudaka-Lawendziaka :)))
Wiem, prezentowałaby się lepiej, gdybym ją bardziej wypchała
suszem. Ale musi go starczyć jeszcze na sporo saszetek, więc póki
co, oszczędzam.
W przygotowaniu następne ;)
Już wiem, że muszę zaopatrzyć się w cieniutkie kordonki w różnych kolorach. Takie, które służyły kiedyś naszym babciom do obrabiania chusteczek .
Kto pamięta?
No i w odpowiednio wąskie koronki bawełniane. Coraz trudniej o nie.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod poprzednim postem i proszę o więcej :)))
Do miłego zaś :)
Wiele talentów w sobie skrywasz: krzyzykowanie,SZYDEŁKOWANIE, fotografowanie( piekna kompozycja zdjęcia,coś jeszcze?:)) Malujesz?:) A saszetka extra.
OdpowiedzUsuńP.S. Pamietam ten kordonek-mam kilka chusteczek wykończonych nim. Zaopatrz się w zapasik i twórz,ozdabiaj dalej! :)
Nie maluję :(
OdpowiedzUsuńAle grałam kiedyś na mandolinie :)))))))
Jeśli o zdjęcia chodzi, to wiele jeszcze pracy przede mną, żeby można było powiedzieć, że są ciekawe. Zazdroszczę pięknych kompozycji i aranżacji, oglądanych na niektórych blogach, oj, zazdroszczę!
Dziękuję za tak miłe słowa :)
Piękna praca i fantastyczne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Śliczna saszetka. Może i koronka przyćmiła haft, a może tak miało być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola
Cudna saszetka, to nic, że koronka większa niż miała być, taka tez ma urok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna saszetka :) Lawenda, jak zauważyłam wszędzie króluje :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczna saszetka :) Czekam na następne
OdpowiedzUsuńA na mandolinie też kiedyś grałam, w zespole w szkole podstawowej :)
Pozdrawiam
Saszetka jest po prostu piękna, a serduszko.....już się nim zachwycałam:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrześliczna saszetka!!!! uwielbiam takie maleństwa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejne prace:)
Jaki dobór kolorków, super! Saszetka jest urocza! Moja lawenda też nadal kwitnie z czego się cieszę :)
OdpowiedzUsuńWyszło uroczo:) Czasem wydziergana własnoręcznie koronka jest o wiele lepsza od gotowej.
OdpowiedzUsuńTak, trudno ostatnio o cienkie koronki, przekonałam się nie raz:(
Pozdrawiam:)
Śliczny hafcik, woreczek wygląda jak w spódniczce :-)
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi, tak ma być!
Cienki kordonek jest już nie do zdobycia, moja siostra jeszcze chusteczki obrabia - ja oddałam wszystkie moje stare zapasy, wszystkie znajome pracują na rzecz kordonków dla Niej i jest ciężko :-)
Cieszę się, że tak napisałaś, bo właśnie chciałam osiągnąć coś na kształt spódniczki baletnicy :)))
UsuńPięknie wyszło :) Hafcik jest bardzo uroczy :)
OdpowiedzUsuńOj jak pięknie. I saszetka i zdjęcia po prostu cudo.
OdpowiedzUsuńDlaczego koszmarek? Jest przesłodki, zwłaszcza ta czapeczka i uśmiechnięta buźka... Saszetka pierwsza klasa.:)
OdpowiedzUsuńWiesz, gipsowe figurki malowane farbą to takie... badziewne...raczej...
Usuń;)
Śliczna sesja zdjęciowa, nawet mój mąż - fotograf z zamiłowania - od razu zwrócił na nią uwagę :) Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Lubię zabawę aparatem, ale nie da się ukryć, że trzeba ciekawych przedmiotów i odpowiedniej scenerii do sesji, żeby zrobić fajne fotki...
UsuńPozdrawiam również :)
Śliczna praca i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Wszystkim za pochwały saszetki i zdjęć :) Nawet nie macie pojęcia, jak są dla mnie miłe. Proszę też o krytyczne uwagi i spostrzeżenia, bo one pozwalają się rozwijać :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa sesja, a saszetka jest śliczna i faktycznie wygląda jak baletnica :)
OdpowiedzUsuńkiedyś te nici to się atłasek nazywało
OdpowiedzUsuńWyszło ślicznie :)
OdpowiedzUsuń