Pożegnałam swoją ukochaną wieś, gdzie spędzałam w dzieciństwie mnóstwo cudownych chwil z najdroższą Babcią, Ciociami i Kuzynostwem... i gdzie ciągle powracam każdego lata...
Upalna pogoda i cudne spotkania z naturą nie sprzyjały robótkowaniu. W trakcie całego pobytu powstały dwa maleństwa.
Serduszko w lawendowych klimatach:
I kolejna zakładka do książki z ostróżkami, królującymi w ogrodach:
Taśmę kanwy jak zwykle podkleiłam białym sztywnikiem i podszyłam niebieskim filcem. Dzięki temu zabiegowi całość jest sztywniejsza, niebieski kolor filcu nie przebija przez kanwę a ścieg widoczny jest tylko na odwrocie :)
Eh... ten błękit! Zabełtał mi w głowie...
A teraz wielki dylemat, bo zdjęć z pobytu na Skałce sporo i nie wiem, które wybrać!
W tym roku moje spotkanie z naturą zdominowały jaskółki, więc może zacznę od...
...drutów, na których o różnych porach dnia odbywają się jaskółcze wiece.
Czyli jeszcze ciut, ciut błękitu na mojej palecie...
Allegro non troppo...
e molto maestoso!
Małżeńskie pogaduszki o rodzinnych sprawach...
No bo dzieci przyszły na świat :)
Piątka!
Wszystkie mają powiązane nóżki jakimiś trawami tak zamotanymi i przylepionymi do gniazda błotem, żeby pisklęta z niego nie wypadły.
To zadziwiające...
I te wszystkie głodomory jakoś trzeba wyżywić!
Rodzice uwijają się wokół tego zadania bez wytchnienia od świtu do późnego wieczora, bo dzioby wciąż otwarte i każde pisklę głośno domaga się pożywienia! Nie udało mi się wyraźnie uchwycić tych lotów, bo są szybkie jak błyskawica.
Karmienia tez nie zdołałam sfotografować, bo jaskółki krążyły zaniepokojone z pokarmem w dziobkach, czekając, aż wyjdę : (
Maleństwa przyszły na świat w oborze, która kiedyś była mieszkaniem krów i cieląt
Wujek Franciszek od kilku lat każdej wiosny oczekuje swoich jaskółek niecierpliwie. Pierwsza nie okazuje swojej radości z powrotu, dopóki nie pojawi się druga. Wtedy radosnym świergotom końca nie ma. Do czasu... Bo kiedy pojawiają się siostry i bracia, czynią rwetes straszny! Awantura tyczy się gniazda. Bo przecież wszystkie ptaszki, które poprzedniego roku tu się wykluły i wychowały, czują się jego prawowitymi właścicielami. Ale tylko jedna, zwycięska, może je na powrót zająć, naprawić powstałe w czasie zimy zniszczenia i założyć w nim własną rodzinę! Nie ma rady. Reszta rodzeństwa musi, niestety, poszukać sobie innego miejsca do zbudowania swojego M 1.
U góry drzwi Franciszek wyżłobił otwór, by jaskółki w czasie niepogody mogły wlatywać do środka, kiedy drzwi są zamknięte :)
Wbite w ściany obory żelazne drążki ułatwiły ptaszkom budowanie gniazda, a potem, kiedy już zostały rodzicami, siadanie i czuwanie nad potomstwem :)
Kiedy młode podrosną, odbywają się pierwsze próby lotu. Rodzice wyprowadzają je z gniazda pojedynczo. Gdy jedno uczy się latać, pozostałe grzecznie czekają na drążkach na swoją kolej :)
Pod drzwiami obory stoi osobliwość bardzo dla mnie cenna. Garnek mocno już nadgryziony zębem czasu. Ciocia Waleria przechowywała w nim wapno do bielenia ścian. Ślady po nim są bardzo widoczne.
Teraz Ciocia Alicja trzyma w nim sadzonki różnych kwiatków do ogródka...
Przy domu oczywiście kury.
W przerwach między wygrzebywaniem z ziemi robaczków, syte szczęściary wylegują się w trawie pod ogrodzeniem, w cieniu rzucanym przez śliwę:
A to seniorka. Ma sześć lat i z racji wieku cieszy się szczególnymi względami wujka Franciszka :)
Kiedy Alicja zagania kury do kurnika, pomaga Jej w tym pies Prezent. Woła też gospodarzy, gdy tylko ktoś pojawia się w okolicy lub gdy nadjeżdża sklep obwoźny, bo w tej wsi nie ma niczego prócz lasów, pól, domostw i wytwórni wody mineralnej Jura Skałka.
Porzucony w lesie przez poprzedniego właściciela, został znaleziony i przygarnięty w imieniny Alicji, dlatego tak się wabi :)
W sadzie jabłonie, śliwy, wiśnie, winorośl...
I takie atrakcje, jak prażone na ogniu ziemniaki z boczkiem, kiełbasą, cebulą, burakiem i przyprawami...
Kilka zdjęć z ogrodów Wujostwa i Kuzynki:
Mięta, którą tak lubię...
I kwiat szczególny - róża podarowana ukochanej siostrze, Cioci Walerii, przez moją Babcię Weronikę. Wzrusza mnie jej kwitnienie. Przeżyła Babunię już o dwadzieścia siedem lat i mam nadzieję, że pielęgnowana troskliwie żyć będzie jeszcze bardzo, bardzo długo...
Dla mnie najcudowniejsza z róż...
Woda do podlewania ogródka czerpana jest ze studni:
Drugiego domu i obejścia pilnuje Szeryf :)
Zdjęcia słoneczników okupiłam spieczonymi ramionami i plecami :(
Wybrałam się w pole z aparatem w samo południe. Tylko na dwadzieścia minut...
Kilka fotek z okolicznych łąk, pól i gospodarstw...
Szlachta na zagrodzie:
Hej! Gerwazy! Daj gwintówkę,
Niechaj strącę tę makówkę!
(akt I, scena VII w Zemście A. Fredry)
Pewnie dla tych, którzy na co dzień mieszkają poza miastem, to żadna rewelacja, ale dla mnie - mieszczucha z konieczności i zrządzenia losu - wszystko, co tu pokazałam, jest cudem prawdziwym.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć...
Pozdrawiam, dziękuję, że wciąż chcecie tu do mnie wracać i gorąco witam nowych Obserwatorów :)
Wasza Chranna :)
Fantastyczna podróż na wieś! Dziękuję za możliwość odwiedzenia tak urokliwego miejsca:)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze zdjęcia:) Jaskółki są wdzięcznym "obiektem" do podglądania, robiłam to w dzieciństwie, dopóki nie wyprowadziły się z mojego podwórka:(
Zakładka przeurocza, bo niebieska;)
Pozdrawiam:)
Zauroczyłam się Twoją zakładką, naprawdę urokliwa , a podróż na wieś- cudna! Dzięi za piękną fotorelację :)
OdpowiedzUsuńIle zdjęć a każde piękne! Zwłaszcza makówki:)
OdpowiedzUsuńWsi spokojna wsi wesoła... :) Garnek też mam taki, pomalowałam go na nowo i stoi w ogródku, ciężki jak nie wiem :) Piękne kwiaty, to co mnie zaskoczyło to mak, u nas w okolicy nieuśledzi ani makówki! mówię o tym maku jadalnym na makowce:) Pamiętam z dzieciństwa jak każdy miał w ogródku chociaż rządek, by wystarczyło na makowiec na święta, a potem zakazali siania, i od tamtej pory jesteśmy skazani na ten ze sklepu, też dobry ale to już nie to samo...
OdpowiedzUsuńTe makówki nic sobie z zakazów nie robią :))) Wyrosły pod lasem i jest ich tyle, że można spokojnie uzbierać na makowiec świąteczny ;)
Usuńsię troszkę rozmarzyłam...
OdpowiedzUsuńuściskuję gorąco
Piękne zdjęcia i piękna opowieść i jakie wysokie ostróżki...uwielbiam te kwiaty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Prześliczna zakładka!:)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia ze spotkań z naturą:)
Pozdrawiam serdecznie
śliczne serduszko, ale zakładka podbiła moje serce!Pięknie pokazałaś wieś, ujmujące zdjęcia, choć sama mieszkam na wsi, to jej klimat zapamiętany przeze mnie z dzieciństwa zmienił się bardzo i cięgle się zmienia , coraz mniej pięknych dzikich roślin i zwierząt, wieś upodabnia się do miasta, więc warto zachować jej obecny klimat w fotografii.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, piękna opowieść, przepiękne zdjęcia. Jaskółki mam nad oknem, więc ta historia brzmiała dla mnie znajomo. Śliczne te drobiazgi, które wyszyłaś.:)
OdpowiedzUsuńJaki bogaty post, i kwiatki i ptaszki i zakładki:) a na dokładki Szeryf. Piękna wieś i piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
Śliczne prace i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwie rajskie widoki :) Dziękuję, że się nimi podzieliłaś. Zakładki z ostróżkami też śliczna :)
OdpowiedzUsuńJak tam jest cudownie, piekne zdjecia. Hafty sa sliczne, zakladaka bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńNiesamowitą atmosferę uchwyciłaś na tych wszystkich przepięknych zdjęciach. Patrząc na nie czuję jakbym była ich częścią. Zakładka jest rewelacyjna, w ogóle jestem zdania że haft inspirowany naturą ma w sobie coś z magii. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńŚliczne haftowane maleństwa! Muszę wypróbować kiedyś taki sztywnik.
OdpowiedzUsuńZdjęcia ze wsi cudowne! Roślinność obłędna i to w takich mega ilościach. Cudnie!
Wujka Franciszka nie znam, ale już lubię za tą dbałość o jaskółki :)
Hafciki wspaniałe! Szczególnie ta zakładeczka mi wpadła w oko. Pięny wzorek i wykonanie.
OdpowiedzUsuńDzieciństwo spędziłam na wsi i obecnie od czsu do czasu bardzo mi brakuje wiejskiego życia.
Wspaniałe zdjęcia.
Pozdrawiam:)
Piękny hafcik i piękne zdjęcia. Kochana zdradź mi co to jest ten biały sztywnik. I ja mam "osobiste" jaskółeczki w garażu :) Spryciule w tamtym roku chciały sobie uwić gnizadko w domu w korytarzu :))
OdpowiedzUsuńFiuuuu, dobrnęłam! Super zdjęcia, zwłaszcza jaskółka głodomór i słoneczniki. A robótką fajnie się wkomponowałaś w klimat lata :)
OdpowiedzUsuńAle cudne klimaty !
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDo tego jeszcze znalazłaś czas na haft, podziwiam.
Piękne zdjęcia, piękne klimaty, a serduszko z początku posta.....takie słodziutkie :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Dawno już w ten sposób nie patrzyłam na moją okolicę. Najczęściej gdy jeździmy z mężem na rowerach to mamy okazję podziwiać takie widoki :) Uświadomiłaś mi że w tym roku jeszcze nie byliśmy na wycieczce, muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale wakacje! Wieś... tyle się tam dzieje! Świetne fotki, aż się rozmarzyłam ;)
OdpowiedzUsuńZakładka bardzo mi się podoba, śliczna :) Pozdrawiam :)
Serduszko bardzo mi sie podoba! Skad wzor?
OdpowiedzUsuńI moje ukochane niezapominajki. Dziekuje za taka obszrna relacje fotograficzna, widac, ze wakacje byly bardzo udane:)
Dzieki za komentarz u mnie i link:)
UsuńUstrojstwo na baterie znam, ale niezle sie musisz z nim meczyc:P Ja tam wole wstrzachanie:D
Aaaa! Nie wiem czy zauwazylas, ale dalam juz kursik z oprawianiem w tamborki:)
Wspaniała relacja, piękne zdjęcia do których z pewnością zajrzysz wiele razy! Hafciki śliczne, takie delikatne:)
OdpowiedzUsuńO !!! mak mi się przypomniał z dzieciństwa, babcia siała co roku ! a teraz moje dzieci nawet nie wiedzą jak wygląda makówka !!! ciekawe czy z tego sklepowego coś wyrośnie?
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wieś jak z mojego dzieciństwa ;) chyba z 6 lat mieszkałam na wsi, jako małe dziecko... ojjj wróciły teraz bardzo miłe wspomnienia, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWspaniale to opisałaś, bardzo ciepło:) I zdjęcia cudne!
OdpowiedzUsuńSerduszko wyszło bardzo ładnie!
Zakładka z ostróżkami przepiękna a patrząc na zdjęci wróciły wspomnienia. Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńHello
OdpowiedzUsuńJust found your blog.
Your stitching is lovely and your photos are stunning!
Piękne wiejskie, sielskie zdjęcia, bardzo takie lubię. Przeurocze zdjęcie rozdartych z głodu jaskółek;)
OdpowiedzUsuńZakładka, noc cóż.. powaliła mnie na kolana. w otoczeniu tych przepięknych ostróżek, które od lat mi się w uprawie nie udają robi niesamowite wrażenie..
Ostatnio zauważyłam że moja mała czytelniczka zakłada książkę...płatkiem kosmetycznym. Szewc bez butów chodzi- potwierdza się to.. Chranno, chyba mnie zmobilizowałaś tą zakładką do zrobienia takowej dla córki. Tylko ja tak nie lubię wykańczać haftów, pewnie wyhaftuję i będzie leżeć w kącie;)
Serducho - sama słodycz :)))
OdpowiedzUsuńZakładka z lawendą mnie zachwyciła. A opis wsi i zdjęcia - niczym z bajki, z marzeń. tak właśnie wyobrażam sobie życie na wsi, takiej z najpiękniejszych snów, z dala od miasta, hałasu i ciągłego pośpiechu.
OdpowiedzUsuń