W poprzednim poście pokazałam moje hafciki z przeszłości. Dziś wspomnień ciąg dalszy. Będzie o...
KUCHARKACH! W stronach, skąd pochodzę, tak określano rodzaj makatek wieszanych najczęściej w kuchni, czasem w ganku. Gotowe nadruki na cienkim, białym płótnie kupowało się na targu i haftowało po liniach. Sama też takie popełniłam jako dziecko, ale oczywiście przepadły gdzieś bez wieści :)))
W moim skarbcu mam trzy takie "kuchareczki" baaaaardzo leciwe, o wiele starsze ode mnie.
Wszystkie cenne, ale jedna najcenniejsza:
Haftowała ją jedna z sióstr mojej Babci - Waleria lub Monika. Przypuszczam, że jednak Ciocia Monika, bo jest na niej imię mojej Mamy (Halina), a Ciocia była Jej chrzestną matką. Powstała, kiedy moja Mamusia była małą dziewczynką, jak ta z obrazka. Makatka ma więc około 70 lat :)
W dzieciństwie tę właśnie makatkę najbardziej lubiłam :) Jest na niej wszystko, czego małym dziewczynkom w tamtych czasach trzeba było do szczęścia: piłeczka, Mruczek, kwiatuszki i baśniowe krasnale!
Zawsze była czyściutka i wykrochmalona "na blachę".
Tak jest do dziś :)
Czy oczy Hali nie są zabójcze, a usteczka słodkie?!
Mamusia miała cudne oczy! Duże, zielone...błyszczące... roześmiane... serdeczne i kochające...
A w ganku lub sieni wisiały makatki powitalne w ojczystym języku, nie jakieś tam: łelkamy :)))
Te moje skarby znalazłam na strychu mojej Cioci ubiegłego lata. Są w idealnym stanie. Przez moment pojawiła się myśl, żeby podarować im drugie życie: powycinać poszczególne motywy i wykorzystać jako aplikacje, ale nie mam odwagi... Bo przecież wartość ma nie tylko motyw, ale i przedmiot! Z drugiej strony żal, że tak leżą bez życia, gdzieś w ukryciu.
Niemodne relikty przeszłości...
A jakie jest Wasze zdanie?
Pamiętam te czasy u każdej cioci wisiały te hafty zwłaszcza w kuchni - schowaj skrzętnie jak nie będziesz używać one mają swoją wartość i to bardzo duzą ( takie jest moje zdanie i tak bym zrobiła ) - pozdrawiam Maria
OdpowiedzUsuńTak sentymentalnie sie zrobiło. Takie makatki można było kiedyś spotkać w co drugim domu, a na wsi to tym bardziej.
OdpowiedzUsuńJa bym ich nie niszczyła. Zostawiłabym dla potomnych :)
Pozdrawiam. Ola.
moim zdaniem mają one wartość nie tylko sentymentalną,ale też i historyczną...dlatego uważam,abyś je zachowała takimi jakie są...zawsze możesz je odddać do muzeum,aby też i inni mogli podziwiać nasz folklor...
OdpowiedzUsuńTakie rodzinne pamiątki to wielkie skarby! Ja bym ich nie cieła! Są w idealnym stanie pomimo takiego wieku. Ja mam pare szydełkowych pamiątek po babci i traktuję je jak relikwie :)
OdpowiedzUsuńMacie rację! Nie zniszczę! Zawsze mogę przecież wyhaftować repliki motywów na fartuszkach kuchennych na przykład :) Ale do muzeum też nie oddam. Zrobi to dopiero moja Córka :)
OdpowiedzUsuńPiękne. Cudny jest ten haft płaski, sama kiedyś zamierzam zacząć nim wyszywać.
OdpowiedzUsuńKochana przy Twoich zdolnościach zrobisz sobie niejedną aplikację!!!!
OdpowiedzUsuńbuziaki:)))
Świetna pamiątka :) Faje wzorki, takich jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńAniu! Nie tnij!! Absolutnie!!
OdpowiedzUsuńTe makatki, tak jak napisałaś, są najpiękniejsze właśnie dzięki swojej prostocie.
Mam nadzieję, że nawet Twoja Ola nie odda do muzeum.
Do makatek mam stosunek szczególny. Nie wiem czy kiedyś się chwaliłam, ale zbieram je od jakiegoś czasu i posiadam całkiem sporą ilość. Wśród zgromadzonych makatek (o różnym stopniu zniszczenia) znajdują się także haftowane przez moją Omę i jej siostrę Trudę. Wywiozłam je wszystkie na wieś i zamierzam je wyeksponować. Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ale na pewno pochwalę się na blogu.
Aniu, tymi makatkami sprawiłaś uśmiech na mojej twarzy, dziękuję:-*
Tak, Jolu, pokazałaś jedną makatkę. Pamiętam Twój wpis :) Nie zamierzam ciąć, to była tylko taka myśl - błyskawica i mała prowokacja :))) Ola wie, że kiedyś wszystkie moje prace mają trafić na cel charytatywny a pamiątki tego typu do skansenu. Wiesz, jakie Ciotki będą dumne, że ktoś płaci za bilet, by móc zobaczyć ich makatki?!
Usuń:D
JA też bym nie cięła:) Bo by mi chyba serce pękło, to piękna pamiątka i niech zostanie w takiej postaci jakiej jest:)
OdpowiedzUsuńWspomnienie wakacji u Babuni....Pa
OdpowiedzUsuńTakie makatki wisiały w domu mojej babci :) Piękne rodzinne pamiątki i dobrze, że nie zamierzasz ich ciąć !!
OdpowiedzUsuńFantastyczna pamiątka i do tego w jakim idealnym stanie zachowana! Ja odziedziczyłam po babci kilka bieżników i haftowaną poszewkę na Jaśka, niestety część nitek jest już uszkodzona.Leżą sobie spokojnie w szafie:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że mądre podpowiedzi uzyskałaś. Sama chciałabym mieć takie pamiątki rodzinne. Niestety moja "zapobiegliwa" babcia już dawno temu wyczyściła doszczętnie strych ze wszystkich jej zdaniem niepotrzebnych staroci. Chyba tylko mi teraz żal...
OdpowiedzUsuńPamiętam takie makatki tzw. kucharki, kolorowe lub jednobarwne- najczęściej granatowe. U mnie w domu też takie wisiały. Niestety do dziś nie przetrwała ani jedna. Szkoda aby leżały gdzieś ukryte. Taką makatkę można oprawić w antyramę i powiesić w kuchni. Nabierze trochę współczesności... taki trochę naiwny obrazek ale z historią i duszą. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakie stare rzeczy duszę w sobie mają, a ich prostota bardzo roztkliwia :) Dobrze, że jest tak wiele osób, które je cenią i przechowują. Ja sama uwielbiam takie starocie choć niewiele ich posiadam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńa tam niemodne, dla mnie prawdziwe skarby! cudne!
OdpowiedzUsuńa tam niemodne, dla mnie prawdziwe skarby! cudne, co jeden to piękniejszy!
OdpowiedzUsuńŚwietne te makatki! Takie optymistyczne!
OdpowiedzUsuńSliczne makatki ,ja mam jedna jeszcze mojej babci.U mnie na wsi niektore panie maja takie cuda i strzega ich jak skarbu ,chyba czas zabrac sie za odrysowanie bo z czasem zaniknal calkowicie a sa tak urocze:)
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie byłam zafascynowana takimi makatkami, potem uważałam je za badziew, a teraz żałuję, że żadna się nie zachowała...
OdpowiedzUsuńSą urocze - tego im nikt nie odbierze. A dodatkowo mają wartość niemierzalną - chodzi mi o osobiste uczucia do osób, które je stworzyły - babcie, prababcie itd.
OdpowiedzUsuńAle co zrobić, skoro niemodne się stały. Na szczęście są jeszcze domy, w klimat których takie makatki cudnie się wpisują... Może jeszcze kiedyś wrócą lepsze czasy i zaczniemy naprawdę doceniać to co polskie a nie tylko zagraniczne.
Aż mnie zatkało, że chciałaś je pociąć, czytając komentarze już wiem, że to tylko taka "ściema". Uff!
Swoją drogą, kiedyś to robili tkaniny i nici, prawda? Bez zniszczenia wytrzymały tyle lat i nadal są jak nowe. A teraz co byś nie kupiła, to zaraz się rozleci, odbarwi, zafarbuje itd.
Pozdrawiam :)