Powołałam do życia nowe fruwadło. Taka ze mnie ...
... pani doktor Frankenstein :D
Obejrzałam z każdej strony:
Stwierdziłam, że owo fruwadło to bez wątpienia ważka. Złapałam ją na rzemyk i posadziłam na dekolcie mojej Oli, żeby sprawdzić, czy takie "środowisko" będzie odpowiednie dla istot jej rodzaju i czy symbioza mających współżyć ze sobą, jakże odmiennych organizmów, będzie mutualizmem, czyli związkiem ścisłym i koniecznym, jak bym sobie (i komuś jeszcze) tego życzyła...
Nie wiem, jak Wy, ale ja uznałam, że to miejsce wprost wymarzone. Zadowolona z siebie, uwolniłam owada z rzemyka, aby zająć się ługową kąpielą, która wszelkim frywolnym insektom bardzo dobrze robi na urodę i powoduje, że... mają kręgosłup ;)
Po kąpieli ułożyłam żyjątko w wygodnej pozycji, żeby skrzydełka obeschły i troszkę się uodporniły na warunki zewnętrzne.
Wystarczyła jednak chwilka nieuwagi, żeby ta mała bestyjka czmychnęła sobie beztrosko przez otwarte okno i pofrunęła w świat!
Jakież było moje zdumienie, gdy niebawem doniesiono mi, że była widziana w miejscu, w którym Missisipi wypływa z Jeziora Itasca w Minnesocie!
Jeszcze nie ochłonęłam po owym doniesieniu, a tu już kolejne wieści!
Oto moja uciekinierka krąży nad rzeką Missisipi w Parku Narodowym Voyageurs :o
Z kolei nie tak dawno podobno na powrót wypatrzono ją w kraju, na Pojezierzu Iławskim, jak odpoczywała po zagranicznych wojażach nad naszym pięknym Jeziorakiem :)
Zaś dziś rano zdybano tę małą podróżniczkę w trawie, nieopodal ujścia Wisły...
A gdzie jest teraz?
Kto ciekaw, niech tu zagląda, a może wszystko lada dzień się wyjaśni :)
Moim dotychczasowym "zaglądaczom" i komentatorom bardzo, bardzo dziękuję za obecność i dobre słowo :)
Fajna opowieść! Ciekawa jestem dalszej części :) A ważka-wędrowniczka jest super :)
OdpowiedzUsuńAniu! Fruwadełko jest cudowne. I pięknie nam zaprezentowałaś swoja pracę. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Śliczna i urokliwa ta uciekinierka :)
OdpowiedzUsuńRE-WE-LACJ-JA!
OdpowiedzUsuńCudeńko
OdpowiedzUsuńMiałabym wielką ochotę na taki wisior
Czy mam jakieś szanse ?
Czytając Twój post miałam uśmiech od ucha do ucha, super piszesz:-)
OdpowiedzUsuńa uciekinierka cudna jest, pozdrawiam:-)
Osz tajemnicza kobieto napięcie wzrasta...
OdpowiedzUsuńBiologią trochę powiało i bardzo dobrze - lekcje odrobione - stawiam 6.
Pozdrawiam :))
EDYTA:
OdpowiedzUsuńChodziło się na zastępstwa z biologii ;) - za starych, dobrych czasów - bo teraz ponoć ma być... PRZYRODA!!!
O, zgrozo!
Dziękuję za tak wysoką ocenę
hi hi hi
alez z Twojej wazki wedrowniczka...podroze jednak jej pieknosci nie odbieraja...
OdpowiedzUsuńo! pamiętam jak uczyłam się frywolitki to jedną z pierwszych rzeczy jakie udłubałam była właśnie taka ważka (czy tam motyl ;))
OdpowiedzUsuńSuper ważka, widać, że kąpiel w Łudze jej posłużyła :D
OdpowiedzUsuńCo za opowieść, aż trudno mi uwierzyć, że... ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Świetna ważka podróżniczka :)
OdpowiedzUsuńWażka cudna! Może kiedyś zawędruje w nasze strony;)
OdpowiedzUsuńMAGICZNA FABRYKA
OdpowiedzUsuńJeśli tylko taka będzie Wasza wola, jestem do usług ;)
Wspaniała ważka .
OdpowiedzUsuń