środa, 9 maja 2012

Uciekinierka

Powołałam do życia nowe fruwadło. Taka ze mnie ...
... pani doktor Frankenstein :D
Obejrzałam z każdej strony:




Stwierdziłam, że owo fruwadło to bez wątpienia ważka. Złapałam ją na rzemyk i posadziłam na dekolcie mojej Oli, żeby sprawdzić, czy takie "środowisko" będzie odpowiednie dla istot jej rodzaju i czy symbioza mających współżyć ze sobą, jakże odmiennych organizmów, będzie mutualizmem, czyli związkiem ścisłym i koniecznym, jak bym sobie (i komuś jeszcze) tego życzyła...


Nie wiem, jak Wy, ale ja uznałam, że to miejsce wprost wymarzone. Zadowolona z siebie, uwolniłam owada z rzemyka, aby zająć się ługową kąpielą, która wszelkim frywolnym insektom bardzo dobrze robi na urodę i powoduje, że... mają kręgosłup ;)


Po kąpieli ułożyłam żyjątko w wygodnej pozycji, żeby skrzydełka obeschły i troszkę się uodporniły na warunki zewnętrzne.
Wystarczyła jednak chwilka nieuwagi, żeby ta mała bestyjka czmychnęła sobie beztrosko przez otwarte okno i pofrunęła w świat!
Jakież było moje zdumienie, gdy niebawem doniesiono mi, że była widziana w miejscu, w którym Missisipi wypływa z Jeziora Itasca w Minnesocie!


Jeszcze nie ochłonęłam po owym doniesieniu, a tu już kolejne wieści!
Oto moja uciekinierka krąży nad rzeką Missisipi w Parku Narodowym Voyageurs :o



Z kolei nie tak dawno podobno na powrót wypatrzono ją w kraju, na Pojezierzu Iławskim, jak odpoczywała po zagranicznych wojażach nad naszym pięknym Jeziorakiem :)


Zaś dziś rano zdybano tę małą podróżniczkę w trawie, nieopodal ujścia Wisły...


A gdzie jest teraz?
Kto ciekaw, niech tu zagląda, a może wszystko lada dzień się wyjaśni :)
Moim dotychczasowym "zaglądaczom" i komentatorom bardzo, bardzo dziękuję za obecność i dobre słowo :)

16 komentarzy:

  1. Fajna opowieść! Ciekawa jestem dalszej części :) A ważka-wędrowniczka jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu! Fruwadełko jest cudowne. I pięknie nam zaprezentowałaś swoja pracę. Jestem pod wrażeniem.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna i urokliwa ta uciekinierka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeńko
    Miałabym wielką ochotę na taki wisior
    Czy mam jakieś szanse ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając Twój post miałam uśmiech od ucha do ucha, super piszesz:-)
    a uciekinierka cudna jest, pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Osz tajemnicza kobieto napięcie wzrasta...
    Biologią trochę powiało i bardzo dobrze - lekcje odrobione - stawiam 6.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  7. EDYTA:
    Chodziło się na zastępstwa z biologii ;) - za starych, dobrych czasów - bo teraz ponoć ma być... PRZYRODA!!!
    O, zgrozo!
    Dziękuję za tak wysoką ocenę
    hi hi hi

    OdpowiedzUsuń
  8. alez z Twojej wazki wedrowniczka...podroze jednak jej pieknosci nie odbieraja...

    OdpowiedzUsuń
  9. o! pamiętam jak uczyłam się frywolitki to jedną z pierwszych rzeczy jakie udłubałam była właśnie taka ważka (czy tam motyl ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Super ważka, widać, że kąpiel w Łudze jej posłużyła :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za opowieść, aż trudno mi uwierzyć, że... ;-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna ważka podróżniczka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ważka cudna! Może kiedyś zawędruje w nasze strony;)

    OdpowiedzUsuń
  14. MAGICZNA FABRYKA
    Jeśli tylko taka będzie Wasza wola, jestem do usług ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za poświęcony czas i cenny komentarz. Zapraszam znów :)