Dopiero z kuchni wypełzłam, piję martini! A co tam :) Od 15 tkwiłam w kuchni piekąc ciasteczka na jasełka do przedszkola! Rok temu się wychyliłam i zasmakowało tak że wtym roku się dopominają. A ja szczerze to już na nie, na ciastka znaczy patrzeć nie mogę! Ale to pikuś, czeka mnie większy projekt piernikowy ... Fajny ten lampion na banerku :)
No to masz zaprawę! Ale jaka radość, że smakuje :D Chętnie bym się przyłączyła z lampeczką martini :))) A lampionik jeden z moich ulubionych, mam na ich punkcie bzika :)
my w kuchni nie robimy nic. W pokoju robimy, dzieciaki robią pod okiem wodza kolejne bombki i wyklejanki dla swoich nauczycieli. W niedzielę robilim, zostały się pustki. Pierniczki były i szwedzkie złote bułeczki od św. Łucji i figurki wielosolne... Serdeczności dla łosia również
Łoś stracił był dziś głowę w sensie dosłownym, ale mu łeb przykleiłam, wstążkę na szyi zawiązałam i nie widać :D Pięknie czas spędzacie, pięknie! Będą Dzieciaki wspominały po latach te chwile spędzone z Wodzem!
Zrobiłam krokiety, zamroziłam... w wigilie będą jak znalazł do barszczyku :))) Zakupów tez nie lubię, gdybym miała możliwość taką to zamawiałabym przez internet. Te kilka godzin spędzonych w marketach na zakupach, zawsze wydają mi się stracone. Pozdrawiam gorąco!
Oj tak, nie znoszę marketów! I tych chwytów z rozmieszczaniem produktów, długością alejek, muzyką, zapachem pieczywa w najdalszym zakątku, "odpowiednią" muzyką i degustacją przeterminowanych produktów rozdawanych przez "mikołajkowe" dziewczyny i innych bzdur, nie mówiąc o kolejkach przy kasie... I dlatego co tylko mogę, kupuję w małych sklepikach, gdzie panie mówią do mnie po imieniu i gdzie rozdajemy sobie szczere uśmiechy :)
Teraz? Piszę właśnie co robię... hi hi hi Właśnie jestem po zmianie pieluszki(tzw.nocna zmiana), całe szczęście, że śpi Myszka dalej... a ja mam chwilkę dla siebie. Piję cole, zjadłam całą czekoladę carmelkową 'fioletowej krowy'... W sumie to wszyscy już chyba śpią... Dziergam wczorajszą śnieżynkę ze szkoły szydełkowania. W ciągu dnia sprzątałam kuchnię, ale nie muszę gotować- na Wigilię jedziemy do jednych i do drugich rodziców, my kawałek dojeżdżamy a rodzice przypadkiem mieszkają niedaleko siebie- normalnie rzut beretem... Jak poznałam mojego Mysza to nie wiedziałam gdzie mieszka, a jak już się dowiedziałam, to myślałam, że sobie żartuje... trzy bloki dalej od moich rodziców...No a teraz skończyłam śnieżynkę i idę do łóżeczka spać... Za 4 godzinki rodzinka wstaje.... szykowanie do przedszkolaka, kanapki do pracy Myszowi, mleko dla małej Myszki... dzień jak co dzień ;) Przed spaniem sobie jeszcze pomyślę co by tu najpierw posprzątać- sypialnię a może duży pokoik????? hm.... Ach... i na święta zrobię tylko ''kilka'' kruchych ciasteczek i babeczki czekoladowe,żeby nie było.... Zakupów nie lubię!!! W sobotę spędziłam pól dnia biegania po wszelakich sklepach, marketach w poszukiwaniu białych skrzydełek na strój aniołka.... 7kwiaciarni, kilkanaście papierniczych z zabawkami, 8 mini, mega,hiper makro marketów zaliczyłam, 4 budowlane- w obi były za 49,99 ale były...została cena pani powiedziała,że dostawa we wtorek następna będzie...ale w realu, oddalonym 20minut jazdy autkiem były!!!!!!!!to musiałam kupić!!!!!!!!!!! Nigdy więcej takich akcji- ale do przedszkola na przedstawienie jasełek musiały być. Już miałam czarną wizję,że sama będę musiała robić.... Jakoś tak się za bardzo rozpisałam... No i ja już tak mam, że na noc niezdrowe rzeczy jadam;( a czekolada... nawet w ciąży pochłaniałam kilogramami, póki nie idzie w bioderka jem bezkarnie!!! hi hi hi
Też tak miałam - do czterdziestki :D Teraz jem karnie, bo idzie w bioderka, ale co tam! Póki żołądek trawi a wątroba się nie buntuje, jem ze smakiem :))) Ja niestety już nie mam Rodziców, więc od kilku lat Wigilia w domku... Ale z nostalgią wielką i tęsknotą wspominam dawne czasy, kiedy na Święta jechaliśmy do mojego rodzinnego domu... Lubię czytać długie komentarze :)
A ja mam w planach dzisiaj sprzątanie domku: mycie podłóg, wycieranie kurzy, pranie...itp.:( ps. Aniu dziękuję Ci za cuuuudną karteczkę (ta babeczka jest wprost przesłodka!!!) oraz prześliczne serduszko!:))) sprawiałaś mi ogromną niespodziankę:)
Ja w końcu mam czas na odwiedzenie znajomych na blogach. Dzieciaczki jak zwykle po przeziębiane smacznie śpią. Sączę sobie porto i czekam na przebudzenie młodszego (nocne karmienie). 90% porządków mam za sobą,choinka stoi ozdoby prawie wszystkie zrobione. Prezenty częściowo kupione. Przede mną "tylko" gotowanie. Chociaż święta na obczyźnie z dala od rodziny to nie to samo co w kraju. To jest czas kiedy najbardziej tęsknię za rodziną w Polsce. Ostatni raz świętowałam z nimi w 2006r. Kiedyś nie lubiłam tego okresu wspólnych kolacji u jednej i drugiej babci,a teraz wiele bym dała,żeby tak rodzinnie, wielopokoleniowo spędzić te święta. Też się rozpisałam :) Pozdrawiam z wietrznej i deszczowej Irlandii.
Lepię uszka. Dziękuję za życzenia.
OdpowiedzUsuńKarteczka już doszła?
UsuńDzięki Aneczko, doszła>
UsuńRozmyślam nad nowym haftem, skubię słonecznik i czekając ma męża oglądam "przyjaciół". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzyli przygotowania do Świąt zakończone :) Dobrze Ci tak :)
UsuńA ja mam zjedzone pierniki buuuuuuuuu nie zdązyłam ich ozdobić , jak wróciłam z pracy to została resztka i nikogo winnego ! 2 kg !!!!!
OdpowiedzUsuńWinna okoliczność :)))) że smaczne :))))
UsuńJutro gniotę ciasto na pierniczki, w czwartek pieczenie....a poza tym robię świąteczne dekoracje:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to same przyjemne czynności :)
UsuńA ja robię chustę.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w kuchni. Ola.
Dopiero z kuchni wypełzłam, piję martini! A co tam :)
OdpowiedzUsuńOd 15 tkwiłam w kuchni piekąc ciasteczka na jasełka do przedszkola! Rok temu się wychyliłam i zasmakowało tak że wtym roku się dopominają. A ja szczerze to już na nie, na ciastka znaczy patrzeć nie mogę! Ale to pikuś, czeka mnie większy projekt piernikowy ...
Fajny ten lampion na banerku :)
No to masz zaprawę! Ale jaka radość, że smakuje :D
UsuńChętnie bym się przyłączyła z lampeczką martini :)))
A lampionik jeden z moich ulubionych, mam na ich punkcie bzika :)
ja leniuchuję :)))
OdpowiedzUsuń:D
Na pewno zasłużyłaś na te błogie chwile :)
OdpowiedzUsuńHa, a ja w kuchni się opitalam, bo na Wigilię idę do teściów :D
OdpowiedzUsuńDzięki Ci dobra kobieto za karteczkę - jest CUDOWNA! Normalnie mam ochotę ją zjeść :*
Dobrze masz z tą Wigilią Teściów. Choć ja lubię u siebie, w domku :)
UsuńA karteczki nie spożywaj, niestrawna bardzo!
A ja właśnie idę spać. Ale dziś robiłam pierwsze świąteczne zakupy i aniołka wyszywałam na prezent.:) Śliczna dekoracja!:))
OdpowiedzUsuńNie lubie zakupów :( Aniołka wyszywać lubię :)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy!
my w kuchni nie robimy nic. W pokoju robimy, dzieciaki robią pod okiem wodza kolejne bombki i wyklejanki dla swoich nauczycieli.
OdpowiedzUsuńW niedzielę robilim, zostały się pustki. Pierniczki były i szwedzkie złote bułeczki od św. Łucji i figurki wielosolne...
Serdeczności dla łosia również
Łoś stracił był dziś głowę w sensie dosłownym, ale mu łeb przykleiłam, wstążkę na szyi zawiązałam i nie widać :D
UsuńPięknie czas spędzacie, pięknie! Będą Dzieciaki wspominały po latach te chwile spędzone z Wodzem!
Zrobiłam krokiety, zamroziłam... w wigilie będą jak znalazł do barszczyku :)))
OdpowiedzUsuńZakupów tez nie lubię, gdybym miała możliwość taką to zamawiałabym przez internet. Te kilka godzin spędzonych w marketach na zakupach, zawsze wydają mi się stracone.
Pozdrawiam gorąco!
Oj tak, nie znoszę marketów! I tych chwytów z rozmieszczaniem produktów, długością alejek, muzyką, zapachem pieczywa w najdalszym zakątku, "odpowiednią" muzyką i degustacją przeterminowanych produktów rozdawanych przez "mikołajkowe" dziewczyny i innych bzdur, nie mówiąc o kolejkach przy kasie... I dlatego co tylko mogę, kupuję w małych sklepikach, gdzie panie mówią do mnie po imieniu i gdzie rozdajemy sobie szczere uśmiechy :)
UsuńTeraz? Piszę właśnie co robię... hi hi hi
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem po zmianie pieluszki(tzw.nocna zmiana), całe szczęście, że śpi Myszka dalej... a ja mam chwilkę dla siebie. Piję cole, zjadłam całą czekoladę carmelkową 'fioletowej krowy'... W sumie to wszyscy już chyba śpią... Dziergam wczorajszą śnieżynkę ze szkoły szydełkowania. W ciągu dnia sprzątałam kuchnię, ale nie muszę gotować- na Wigilię jedziemy do jednych i do drugich rodziców, my kawałek dojeżdżamy a rodzice przypadkiem mieszkają niedaleko siebie- normalnie rzut beretem... Jak poznałam mojego Mysza to nie wiedziałam gdzie mieszka, a jak już się dowiedziałam, to myślałam, że sobie żartuje... trzy bloki dalej od moich rodziców...No a teraz skończyłam śnieżynkę i idę do łóżeczka spać... Za 4 godzinki rodzinka wstaje.... szykowanie do przedszkolaka, kanapki do pracy Myszowi, mleko dla małej Myszki... dzień jak co dzień ;) Przed spaniem sobie jeszcze pomyślę co by tu najpierw posprzątać- sypialnię a może duży pokoik????? hm....
Ach... i na święta zrobię tylko ''kilka'' kruchych ciasteczek i babeczki czekoladowe,żeby nie było....
Zakupów nie lubię!!! W sobotę spędziłam pól dnia biegania po wszelakich sklepach, marketach w poszukiwaniu białych skrzydełek na strój aniołka.... 7kwiaciarni, kilkanaście papierniczych z zabawkami, 8 mini, mega,hiper makro marketów zaliczyłam, 4 budowlane- w obi były za 49,99 ale były...została cena pani powiedziała,że dostawa we wtorek następna będzie...ale w realu, oddalonym 20minut jazdy autkiem były!!!!!!!!to musiałam kupić!!!!!!!!!!! Nigdy więcej takich akcji- ale do przedszkola na przedstawienie jasełek musiały być. Już miałam czarną wizję,że sama będę musiała robić....
Jakoś tak się za bardzo rozpisałam...
No i ja już tak mam, że na noc niezdrowe rzeczy jadam;( a czekolada... nawet w ciąży pochłaniałam kilogramami, póki nie idzie w bioderka jem bezkarnie!!! hi hi hi
Też tak miałam - do czterdziestki :D Teraz jem karnie, bo idzie w bioderka, ale co tam! Póki żołądek trawi a wątroba się nie buntuje, jem ze smakiem :))) Ja niestety już nie mam Rodziców, więc od kilku lat Wigilia w domku... Ale z nostalgią wielką i tęsknotą wspominam dawne czasy, kiedy na Święta jechaliśmy do mojego rodzinnego domu...
UsuńLubię czytać długie komentarze :)
hi hi ja też
UsuńA ja mam w planach dzisiaj sprzątanie domku: mycie podłóg, wycieranie kurzy, pranie...itp.:(
OdpowiedzUsuńps. Aniu dziękuję Ci za cuuuudną karteczkę (ta babeczka jest wprost przesłodka!!!) oraz prześliczne serduszko!:))) sprawiałaś mi ogromną niespodziankę:)
Przepraszam, że tak skromniutko, po prostu nie zdążyłam tak, jak chciałam, ale ja to nadrobię. Obiecuję!
UsuńDzis pieczenie piernika, sprzatanie niewielkie, plany na jutrzejsze pieczenie kruchych ciasteczek i orzeszków z masą :-)
OdpowiedzUsuńCudne plany! Szkoda, że nie będę mogła spróbować tych ciasteczek i orzeszków... Oj, szkoda...
UsuńJa w końcu mam czas na odwiedzenie znajomych na blogach. Dzieciaczki jak zwykle po przeziębiane smacznie śpią. Sączę sobie porto i czekam na przebudzenie młodszego (nocne karmienie). 90% porządków mam za sobą,choinka stoi ozdoby prawie wszystkie zrobione. Prezenty częściowo kupione. Przede mną "tylko" gotowanie. Chociaż święta na obczyźnie z dala od rodziny to nie to samo co w kraju. To jest czas kiedy najbardziej tęsknię za rodziną w Polsce. Ostatni raz świętowałam z nimi w 2006r. Kiedyś nie lubiłam tego okresu wspólnych kolacji u jednej i drugiej babci,a teraz wiele bym dała,żeby tak rodzinnie, wielopokoleniowo spędzić te święta. Też się rozpisałam :) Pozdrawiam z wietrznej i deszczowej Irlandii.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń