Dziś będą dwie sprawy na tapecie. I o ile pierwsza jest pierwszorzędna, to nad drugą nie ma co się długo rozwodzić. Ale że ja przewrotna jestem, to o pierwszej będzie mniej, a o drugiej więcej. Zresztą to nie tylko kwestia przewrotności. Przecież fotela i sofy nie da się zabrać ze sobą w plener :) A mój fotel i moja sofa doczekały się narzut, które uszyłam z pięknego lnu :) I jestem z tego bardzo zadowolona, bo straszyły długo swoim nieciekawym obiciem. A teraz przykryłam i jest lepiej. O wiele lepiej!
Sprawa druga to zwykła, niewielka "zamotka". Tak. Zwykła. Tak. Niewielka. Ale dwa motki, z której powstała, czekały w szufladzie prawie trzy lata. Już się bałam, że odleżyn dostaną, więc się wreszcie zmiłowałam nad nimi, chwyciłam szydełko (o tym szydełku będzie nieco więcej pod koniec dzisiejszego wpisu) i wyplotłam takie byle co. Ale przyda się na jesień pod szyję do kurteczki w kolorze jasnego bakłażanu...
I plener...
Włóczka pochodzi z pasmanterii "Inspiracja" - od Edyty. Ale jaka jej nazwa i skład, nie mam pojęcia. W każdym razie na pewno wełna z domieszką. Może Edyta będzie wiedzieć...
A teraz, jak zapowiedziałam na wstępie, będzie o szydełku - sprawcy mojej niedoli. Kupiłam oczywiście przez internet i oczywiście od razu cztery.
Pięknie wyprofilowane!
Tyle że nie do mojej małej, drobnej dłoni!
Szydełkowałam zamotkę tym żółtym - 2,5. Było cięższe niż zwykłe szydełka bez rączki i jakieś takie niewygodne. Źle mi w doni leżało i tyle. Zaraz na początku, po pięciu minutach pracy bolał mnie kciuk, potem cała dłoń. Ale co było począć, gdy innego o takim rozmiarze nie miałam? Pracowałam więc dalej mimo bólu. W dwa dni uplotłam zamotkę. Następnego dnia (wczoraj) pojawił się ból z prawej strony karku. A dziś nad ranem obudził mnie silny ból nad łopatką. Promieniuje aż do dłoni. Jestem totalnie usztywniona i mam problem z podstawowymi czynnościami.
I moja przestroga: nigdy nie kupujcie takiego szydełka, a już na pewno nie cztery, zanim nie chwycicie w dłoń. A najlepiej popracować nim chwilę, nim się zdecydujecie na kupno. Bo każda dłoń jest inaczej zbudowana, nie mówiąc już o nawykach co do sposobu trzymania i operowania szydełkiem.
Cóż. Mamy w Polsce szczyt NATO, mam i ja swój.
Szczyt głupoty.
Zanim się dziś z Wami pożegnam, podziękuję jeszcze za wszystkie zachwyty nad igielnikiem i zdjęciami :) Nie macie pojęcia, ile znaczą dla mnie wszystkie Wasze słowa skrzydlate :)
No to pa!
Każdy by kupił! Bardzo ładnie wyglądają więc dają do zrozumienia: bierz mnie jestem Twoje! Jestem bardzo wygodne!
OdpowiedzUsuńNie obwiniaj się, to tylko jeden okruch do pudełka doświadczenia. Moje plecy też mnie rąbią, gdy posiedzę dłużej przy tamborku. Chyba hobby też może być niezdrowe dla zdrowia! Pozdrawiam gorąco Kajka
Oj, tak! Dla zdrowia i dla kieszeni :)))
UsuńZamotka z jakiej włóczki, bo fajne kolorki:)Tu też piękne zdjęcia:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrysiu, nie wiem! Trzy lata leżały kłębki w szufladzie, opaskę wyrzuciłam... Ale kupowałam u Edyty w pasmanterii "Inspiracja". Może Ona będzie wiedziała... Na pewno jest w składzie wełna i chyba jakaś domieszka...
UsuńMądry Polak po szkodzie, prawda? Też miałam chrapkę na takie szydełko, ale odezwał mi się wąż w kieszeni i może dobrze się stało.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę. Ola.
Olu, ja w każdym razie nie polecam, choć kto wie, może Tobie by pasowały :)
UsuńŚwietna narzuta (mój kolor) i niesamowita chusta. Śliczna włóczka i prosty ścieg. Czego chcieć więcej? A szydełka? - oj tam, kupiłaś, wypróbowałaś i masz święty spokój, tak byś cały czas chciała je mieć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie chodzi o to, że wydałam kasę, choć mogłam kupić jedno na próbę, a nie od razu cztery w ciemno. Głównie jednak chodzi o to, że mimo bólu szydełkowałam dalej i doprowadziłam się do takiego stanu. To głupota.
UsuńZamotka piękna, a bólu ręki współczuję:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No i znów te cudne zdjęcia... przewijam w górę i w dół i... jeszcze tu wrócę :)
OdpowiedzUsuńChusta śliczna, narzuty takie naturalne i ta poduszeczka z domkiem/zamkiem - super!
A szydełka widziałam, bardzo mi się podobały, ale pani w pasmanterii przekonywała mnie, że najlepsze są bez uchwytu, japońskie i posłuchałam.
Uściski, Aniu :)
Pani w pasmanterii ma rację. Dobre są też silikonowe :)
UsuńTaka zmiana wystroju i staje się milej, fajnie wygląda. Chusta jest w moich kolorach , pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńCudna zamotka .Ładne ma kolory.
OdpowiedzUsuńOd początku... Twoje nowe pokrycie na fotelu wygląda imponująco i elegancko, no i ta podusia z domkami... super. Zamotka pod szyję ma świetne kolorki, takie cieplutkie. Przyda się. A plener , cóż jak ma się taki ogród, takie wisienki, to i nawet "biedronki" się same zlatują. Szydełko spodobało się i mnie( osobie, która raczej rzadko cos na nim robi), nawet szukałam linka do strony w necie, gdzie można kupić. Ale jak napisałaś o tych problemach zdrowotnych w czasie użytkowania , to nie kupię. Dziękuję za tyle informacji. Pozdrawiam i wspaniałego słoneczka na weekend
OdpowiedzUsuńOgrodu nie mam, wisienka dzika, rośnie przy obwodnicy :)
UsuńDziękuję, Elizo, a szydełka zdecydowanie nie polecam :)
Zamotka prześliczna. szczególnie pięknie wygląda na stole obok malin, borówek i wiśni. Co do szydełek, okazuje się, że zazwyczaj najprostsze są najlepsze, chociaż ja znalazłam takie z silikonową rączką, którymi jestem zachwycona. Idealnie leżą w ręce, nie są ciężkie, dłoń nie styka się z metalem. Trochę kosztują, ale warte swojej ceny.
OdpowiedzUsuńPiękna zamotka, w cudnych kolorach! widząc ją zaczynam tęsknić za jesienią, jest w niej tyle uroku :) Życzę szybkiego powrotu do zdrowia <3
OdpowiedzUsuńPiękne narzuty - len jest cudny! Zamotka ma piękne jesienne kolory i tylko dwa wieczory pracy... super ! Oczywiście bardzo mi się podobają Twoje zdjęcia plenerowe, ale nie wiem co tam u Ciebie robi moja niebieska miseczka ? :)
OdpowiedzUsuńAle Cię załatwiło to szydełko i to z dobrej renomowanej firmy ! Kto by pomyślał ?! Życzę wiec następnych wyrobów wykonanych bez "start na ciele" :)
Iwonko, ta miseczka jest MOJA, nie Twoja :))))) Bo nie niebieska, a miętowa :)))))
UsuńNapatrzec sie nie moge na te cudo co stworzylas. Przepiekne pokrowce a chusta .... Oniemialam.
OdpowiedzUsuńChusta jest wspaniała, masz niezwykłą zdolność do łączenia kolorów.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Ania
Aniu, muszę Cię rozczarować, kolory połączył za mnie ktoś, kto farbował tę włóczkę ;)
UsuńPozdrawiam słonecznie :)
Lniane narzuty wyszły pięknie. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńGdybym tylko lubiła swoją maszynę do szycia... to i tak bym takich nie uszyła bo brakłoby mi cierpliwości :P
A chusta w takich już jesiennych kolorach. Bardzo ładnie zgrałaś kolorystykę.
Szkoda że szydełko się nie sprawdziło, bo bardzo ładnie wygląda, na takie wygodne, ale tak już czasem jest :)
Piękne rzeczy stworzyłąś i pieknie je pokazałaś tylko podziwiać i dziękować za przyjemność podziwiania;-) Pozrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, Tereso! U Ciebie to dopiero jest co podziwiać! Systematycznie do Ciebie zaglądam i zachwycam się! Żałuję tylko, że w Google + bo nie mam tam konta i nie lubię tej opcjii...
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
A Ty jak zwykle czarujesz swoimi cudownościami i pięknymi zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńCo do szydełka - szkoda, że się nie sprawdziło. Jednak nie dziwię się, że kupiłaś od razu cztery - w końcu jak robi się rękodzielnicze zakupy, to w końcu na całego :)
Ach te Twoje zdjęcia Aniu!!! Narzuta jest rewelacyjna, a skoro jesteśmy w temacie sof to właśnie czekam na kolegę, który ma mi je wyczyścić parą, bo zaczęły już straszyć :)
OdpowiedzUsuńChusta jest wspaniała. Praktyczna i ma śliczne kolorki.
Pozdrawiam :)
Mojej sofie czyszczenie nic by nie pomogło, bo obicie jest po prostu szkaradne :))) W grę wchodziły: nowa sofa, nowe obicie starej sofy lub narzuta. Wybrałam to ostatnie :)
UsuńPrzepiękna! Boskie kolory!
OdpowiedzUsuńPiękna chusta wyszła z tej włóczki. W jesiennych kolorach. Będzie cieplutka przez dodatek wełny w składzie.
OdpowiedzUsuńKażdemu inaczej leżą w ręce szydełka. Wiesz jaka jestem ostatnio szydełkowo zakręcona:) Testuję i testuję różne szydełka i te z rączką są dla mnie najwygodniejsze. Ale w szydełku bardzo ważny jest haczyk:) Mnie ręka boli jak szydełko nie ma rączki:)))
Wracaj do zdrowia Aniu!
Tak, Edytko, widzę, jak szalejesz z szydełkiem :) I wcale się nie dziwię, bo szydełkowanie jest fascynujące! I masz rację, że haczyk ważny - dla efektu. Ale dla ręki nie najważniejszy :) Ja zdecydowanie wolę szydełka bez rączki :) Może to kwestia sposobu trzymania i operowania nim. U każdej szydełkującej pani inaczej to wygląda :)
UsuńI znów masa piękna u Ciebie! Zdjęcia są absolutnie rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńWspółczuję chybionego zakupu i konsekwencji zdrowotnych. Wracaj prędko do siebie :)
Len uwielbiam więc narzuty mnie zachwyciły bardzo ☺ a chusta przecudna, piękne kolorki!:)
OdpowiedzUsuńPiękny szal!Nawet biedronka zwariowała:))
OdpowiedzUsuńKobietko szalejesz na całego!!! Szyjesz,szydełkujesz, haftujesz...a wszystko powstaje w szybkim tempie! Narzutą jestem zachwycona:)))
OdpowiedzUsuńRozgrzej ciało w wannie a potem rozluźniająca gimnastyka - to działa.
Ps.znalazłam "drobiazg archiwalny",zapraszam więc na oględziny
Dobrze, że napisalaś swoje odczucia co do szydełka, bo też mam chapkę na takie....ale faktycznie lepiej kupic jedno i popróbować. Choć rok temu będąc na Zjeździe Twórczo Zakręconych w Ustroniu byłam na kursie koronki irlandzkiej i jedna z uczestniczek pracowała tym właśnie szydełkiem i była bardzo zachwycona. Ale prawda jest taka, że każda dloń jest inna i każdy może zupełnie inaczej odczuwać....no to tyle o szydełku.
OdpowiedzUsuńA teraz to napiszę tak....ja juz nie wiem czym się u Ciebie zachwycać??? Czy cudami które tworzysz i są piękne...czy tymi zdjęciami - są obłędne:)
Życzę zdrówka - aby Twoje rączki mogły dalej tworzyć takie piękności:)
Lniane narzuty są po prostu piękne:)))bólu współczuję:)))ja kupuję zwykłe szydełka a jak potrzebuję dla nich wsparcia to nakładam obsadkę od długopisu:))))
OdpowiedzUsuńWOW! Ale patent!!! Muszę wypróbować :)))
Usuńśliczna chusta :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne narzuty :-) Pięknie ubrałaś fotel i sofę.
OdpowiedzUsuńLeżakujące moteczki przerobiłaś w cudnego zamotka - bardzo mi się podoba :-)
Niestety bardzo boli mnie prawy nadgarstek po dzierganiu szydełkiem... ale ja kuszę się jedynie na szydełka z lidla - one pasują mi doskonale :-) I mam ich pokaźną kolekcję...
Pozdrawiam serdecznie.
Ech te nasze stawy i ścięgna... dajemy im w kość...
UsuńNarzuta śliczna...kocham len, więc uważam że Twój wybór był świetny :)
OdpowiedzUsuńZamotka urocza, w iście jesiennych kolorkach...będziesz z pewnością wyglądała w niej uroczo :D
Co do szydełek to nie mam za bardzo z nimi styczności, ale współczuję bólu, bo w końcu rękodzieło ma sprawiać przyjemność a nie ból...oby szybko minął. Na drugi raz będziesz robiła zakupy z większą rozwagą ;)
O, tak, Aniu. Tej rozwagi i umiaru przy zakupach czasem mi brakuje :)))
UsuńChusta śliczna, prosta, ale efektowna , bardzo ładne kolory ma :)
OdpowiedzUsuńI jak piękne zdjęcia w plenerze :D
Ale włoczka wydaje mi się być trochę "gryząca" , jaka w dotyku?
Trochę szorstka, jak to wełna. Ale bardzo ciepła :)
UsuńDziękuje za pochwałę zdjęć :)
TEż je gdzieś widziałam, ktoś polecał i spodobały mi się jako przedmioty - ale nie kupiłam ... dziękuję za podzielenie się swoimi odczuciami :) Cenne, chcoć szkoda, że okupione bólem.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia :)
Wszystko zależy od dłoni i przyzwyczajeń, kto wie, może dla Ciebie byłyby dobre... ale dla mnie zdecydowanie nie :)
Usuń