Dość długo mnie tu nie było! Skąd taka przerwa w blogowaniu? No cóż, już tak mam, że o tej porze roku cała moja uwaga skupiona na tym, by wszystkimi swoimi zmysłami chłonąć schyłek lata. Słuchać szmeru liści, łapać promienie słońca, głowę w górę zadzierać i gapić się w obłoczki, letnie sukienki wiatrowi we władanie oddawać, w ciepłym deszczu się kąpać, w kaloszach stać w kałuży i tęczę pod powieki chować, w drżenie liści w wodzie tonących się wpatrywać. Takie moje zajęcia były w czas miniony. Chcę lato, co się już do drogi zbiera, by na całe pół roku - kiedy to Demeter płacze po utracie córki swej Kory - nas opuścić, z całym jego dobrodziejstwem w pamięci wdzięcznej zachować.
I tyle :)
Więc też w kwestii robótek nic specjalnego się nie działo, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało :))) A ja już w tym wieku jestem, w którym się nic nie robi, gdy się robić nie ma ochoty ;)
Ot, wieczorkiem na godzinkę czy dwie w kąciku przysiadłam, żeby igłą
lub czółenkami pomachać dla gimnastyki dłoni...
Z tego machania wyszła saszetka lawendowa, znana już Wam z ubiegłego roku :)
Tym razem jednak od spodu podszyłam ją lnem i podłożyłam ocieplinową wkładką, co by kształt trzymała i by żadne okruchy lawendowe z niej nie umykały:
Saszetka poleciała do Agnieszki w ramach zabawy podaj dalej, o której pisałam tu.
Jak wiecie, nie mam ogrodu z lawendą, ale moje saszetki powstają dzięki wielu wspaniałym Duszyczkom, od których otrzymuję susz lawendowy. W zeszłym roku była to moja serdeczna Koleżanka Jola, a w tym roku nasza kochana Edytka zechciała przesłać mi swoje lawendowe zbiory z własnych krzaczków, czym sprawiła mi wielką niespodziankę i ogromną radość! Jako że lawendę z każdego ogrodu przechowuję oddzielnie, natychmiast zakupiłam odpowiednie pudełeczko do przechowania kwiecia i zamknęłam w nim kawałek ogrodu Edytki :)
Z serca wdzięcznego dziękuję Ci, Kochana Dziewczyno :)
Razem z saszetką poleciał też dla Synka Agnieszki - Piotrusia - kotek wyhaftowany na aplikacji:
W paczuszce dla Agi było jeszcze kilka innych drobiazgów... takie tam małe co nieco ;)
Mam nadzieję, że nie zawiodłam oczekiwań i że z zobowiązania się wywiązałam w stopniu dostatecznym z małym choć plusikiem...?
A teraz dłubię sobie powolutku coś dla siebie...
Kto wie, może nawet uda mi się ukończyć w tym tygodniu, a wtedy niezwłocznie pochwalę się, co mi z tego wyszło :)
Tymczasem dziękuję za wszystkie dobre słowa pod poprzednim wpisem i życzę Wam wspaniałych resztek wakacji, pogodnego schyłku lata, dzieciakom (a zwłaszcza tegorocznym pierwszoklasistom) udanego startu w szkole, radości z tworzenia i wszystkiego, czego teraz właśnie Wam potrzeba najbardziej :)
Do miłego zaś :)
Śliczności nad ślicznościami!!! Lawendowa saszetka wygląda nieziemsko! Kotek jest uroczy:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna jest ta poduszeczka z frywolitką. Dawno nie widziałam tak pięknie wykonanej frywolitkowej... no czegoś. Śliczny zestaw. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiby od niechcenia, niby tylko godzinka wieczorem, a śliczności znów stworzyłaś! Pozdrawiam, jeszcze nie jesiennie, ale ten zapach powoli już unosi się w powietrzu!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne letnie robótki :)
OdpowiedzUsuńOj pięknie :))
OdpowiedzUsuńA lawenda się rozrasta i mam nadzieję że będzie jej jeszcze więcej :))
Saszetka z lawędą ozdobiona frywolitka to prawdziwe cudeńko! Niby to nic się nie chciało, a tu troszeczkę, tam troszeczkę i proszę jakie śliczności :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cudeńka machnęłaś, ot tak od "niechcenia" ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Fantastyczna saszetka z lawendą, frywolitka jest niesamowita, pomysł świetny...bardzo mi sie podoba aplikacja, jest pięknie i idealnie obszyta, szkoda że tak nie umiem :( pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię, że i ja też tak nie umiem :) To gotowa aplikacja, którą można ozdobić dowolnym haftem :)
UsuńPiękne owoce tego lata :)
OdpowiedzUsuńA co to za cudo ta aplikacja? To już był gotowy taki gadżet, który Ty ozdobiłaś haftem?
:)
Tak, to gotowa aplikacja firmy Zweigart chyba 16 ct :) Sztywna, haftowało się na niej idealnie :) Dostałam ją od koleżanki z Niemiec :)
UsuńNo, to jak ty robisz takie piękne rzeczy, jak ci się nie chciało, to co to będzie, jak ci się zachce!;) Piękne te frywolitki, "zazdraszczam" umiejętności.:)
OdpowiedzUsuńCudowności wspaniałe:) Pozdrowienia serdeczne dla Ciebie
OdpowiedzUsuńWszystko super ale lawendowa saszetka skradła moje serce....Z powodzeniem mogła by zawisnąć w mojej pracowni....Buziaki pa....
OdpowiedzUsuńCuda tworzysz kobieto,.... i od niechcenia,żeby każdemu tak wychodziło ;)))))) Ja też się zakochałam w saszetce !!! Piękne !! Co tu dużo pisać....
OdpowiedzUsuńSaszetka cudowna, a kotek przesłodki....a ja właśnie sobie uświadomiłam, że ja mam zaległe podaj dalej :( chyba spóźnione o rok :( nieładnie z mojej strony, tym bardziej, że zazwyczaj dotrzymuję słowa :( ehhhh....
OdpowiedzUsuńMogę poczekać jeszcze rok, bo wiem, że warto czekać na Twoje cuda, Kinguś :)))
OdpowiedzUsuńKociak przesłodki! Lawendowa saszetki cudna - chyba czuję zapach lawendy :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kociak słodziak, a saszetka na lawende przecudna, muszę kiedyś tez się nauczyć robić frywolitki :)
OdpowiedzUsuńSaszetka uwodzi wyrafinowaną delikatnością :-) Piękna jest :-) Kociak na aplikacji zachwyca nie tylko dzieci ale i dużych...
OdpowiedzUsuńBo mi się nie chciało... to takie cudne słowa - znaczą robiłam gdy miałam ochotę, nie spiesząc się, odnajdując radość w tym zajęciu... i dlatego te prace napawają spokojem, radością i szczęściem :-)
Saszetka lawendowa cudna. :) Czarujesz od niechcenia :)
OdpowiedzUsuńCudowna poduszeczka! Jak ja kocham taką frywolitkową robotę. Kotek też słodki. Ja też cieszę się ostatnimi chwilami lata w kraju. Niestety dni lecą szybko i nieuchronnie zbliża się czas powrotu:(
OdpowiedzUsuńSłodka ta saszetka, i pięknie wykonana :)
OdpowiedzUsuńCudowne wykonanie, piękne rzeczy stworzyłaś!
OdpowiedzUsuńLato niestety odchodzi, a szkoda, bo nie cierpię późnej jesieni i zimy ;(
Przepiękna saszetka! Cudo!
OdpowiedzUsuńA skąd miałaś taką aplikację do haftowania? Coś gotowego?
Jaka ta saszetka delikatna...piękności.
OdpowiedzUsuńAplikacja z kotkiem urocza. Też jestem ciekawa jej szczegółów jak moja poprzedniczka.
Aplikację firmy Zweigart dostałam od mojej koleżanki z Niemiec :) Myślę, że gęstość to 16 ct : W bardzo dobrym gatunku, haftowało się na niej idealnie :)
UsuńFrywolitkowa saszetka to małe dzieło sztuki - cudo!!! A koteczek uroczy!
OdpowiedzUsuńAniu, przygotowałaś śliczne prezenty dla Agnieszki. Właśnie je oglądałam na jej blogu :) Jest zachwycona :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanka frywolitki, ale saszetka w Twoim wykonaniu wyszla cudnie! Mialas super pomysl! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNo, to prawda Aniu co pisze Szarlotka!
OdpowiedzUsuńPlusika ? Kochana...całe mnóstwo wielgachnych plusów! :)
Dzięki, dzięki dzięki! :)
Pięknie napisałaś :)
OdpowiedzUsuńSaszetka cudna!
mam straszliwa ochote zgapic pomysl na saszetke lawendowa ... bo susz mam z ogrodu... nie wiedzialam ze ty nastolatka bo to nastolatkom z reguly sie nic nie chce ;) z wiekiem czlek dorasta i znow mu sie chce ... i tak sobie mysle co to bedzie jak Ci sie zachce ... bo to co od niechcenia wyszlo raczej super ... pozdrawiam :) x
OdpowiedzUsuńŚliczne rzeczy z tego niechcena Ci wychodzą ;)
OdpowiedzUsuńAle mi "lenistwo" skoro takie rzeczy wychodzą! Wszystko piękne, super słodki kocio na aplikacji - w tej rameczce bardzo fajnie wygląda, hafick z ostami zapowiada się szkocko i nostalgicznie :) a saszetka frywolitkowa boska w swej delikatnosci i kolorach.
OdpowiedzUsuńja niestety nie lubię zapachu lawendy, ubolewam nad tym bo krzaczki lawdendy tak pięknie się prezentują i w ogóle motyw lawendy w hafcie czy dekupażu jest piękny, ale mnie zawsze zapach odstrasza :-(
równiez myślę o zakupie jakieś mieszanki zapachowej, zapachowe saszetki bardzo by mi się przydały w domu.
a tu kolejne cudo! :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakiej lawendowej saszetki to nie ma pewnie nikt! cudna! , aż mnie zazdrość bierze hi hi ach te frywolitki..
OdpowiedzUsuńCudeńka...a ta lawenda....hmm...a moją tego roku skosili...:(
OdpowiedzUsuńKto śmiał?!
Usuń