Sobota. Południe. Wspomnienie wczorajszego spaceru i grzybobrania...
No i jak tu nie kochać jesieni!
Wyszłam z lasu. Również robótkowo. Powoli realizuje się rozpoczęty projekt z muchomorem w roli głównej...
Równolegle powstają też kolejne saszetki lawendowe :) Ostatnio przybyło mi Obserwatorów, których serdecznie witam :) Ciszę, się, że chcecie być ze mną :) Pięknego, jesiennego słonka Wszystkim życzę i wspaniałego relaksu po pracowitym tygodniu :) Wasza Chranna
Ruĝakielsango - czerwone jak krew Sango w języku esperanto znaczy krew. Pięknej, krwistej czerwieni szklanej kropli, którą tu zastosowałam, zawdzięczają więc swą nazwę kolejne moje kolczyki frywolitkowe :)
Ogromnie cieszy, że kolczyki Abraxas się podobają :) Oby tak dalej... Dobrego tygodnia! Pa pa ORIN - Fotka poniżej specjalnie dla Ciebie! Żeby nie było ;)
Frywolitka wcale nie musi być słodka! Dowód? Proszę bardzo :)
Że dziś pierwszy dzień jesieni, na zdjęciach nie mogło zabraknąć liści malowanych pędzlem tej rozkochanej w barwach pani :)
Zgodzicie się chyba ze mną, że kolczyki do "grzecznych" nie należą... Odważyłabym się nawet stwierdzić, że są w stylu gotyckim ;) Nazwałam je Abraxas. Nie będę w tym miejscu rozwodzić się, dlaczego. Kto nie wie, zawsze może poczytać, co to za pojęcie i skąd się wzięło. Nasza ciotka Wikipedia znakomicie je wyjaśnia. Dodam tylko, że w nadaniu takiej nazwy moim kolczykom kierowałam się znaczeniem mitologicznym. A że nic tak nie łagodzi klimatu, jak oczy wiernego psiska miłośnie zapatrzone w panią... ... oto i one:
A niżej Power zaintrygowany moim nakryciem głowy - dość nietypowym kapeluszem - na który warczał i szczekał, czując się co najmniej niepewnie :)))
Tyle na dziś :) Miłego, niedzielnego popołudnia! Oczywiście jak zawsze dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem :) Pa pa
Szyby niebieskie od telewizora? O, nie, co to, to nie! Na tv czasu szkoda. Nie oglądam :) Ale niebieskości u mnie troszkę w tę szklaną pogodę. Szafirowej :)
Takie kolczyki uplotło się. Proste. Niewielkie. Po muchomorku coś zupełnie innego w stylu i klimacie. Jak się macie z początkiem jesieni? Pozdrawiam cieplutko, w przenośni i dosłownie, bo u mnie od wczoraj CIEPŁE KALORYFERY! Zmykam do czółenek. Ponieważ gdyż albowiem... nie ostatnie to kolczyki w tym tygodniu ;) Ale zanim zmyknę, jeszcze dzięki złożę za tyle dobrych słów dla grzybka :) A to mi się oczy śmiały, gdy czytałam!!! Trzymajcie się zdrowo, nie chorować mi przypadkiem w te pierwsze jesienne chłody! Pa pa
Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory.nb Po co Wojskiemu muchomory? Otóż jak sama nazwa podpowiada, grzyby te wykorzystywano z dawien dawna jako trutkę na muchy. Suszono je, krojono na drobne kawałki i zalewano słodkim mlekiem. Aromat mikstury przyciągał owady. Po skosztowaniu takiej "nalewki" muchy padały. Choć w epopei nie ma o tym mowy, to jednak Interpretatorzy "Pana Tadeusza" przyjęli zgodnie, że Wojski zbierał muchomory, by truć nimi owady. Wszak w innym miejscu narrator opowiada, jak to Wojski "Nosił skórzaną plackę: czasem w miejscu stanie, Duma długo i — muchę zabije na ścianie". Jawi nam się więc ten ekscentryczny nieco jegomość jako niestrudzony tępiciel much. I ja mam swojego muchomorka. Ale trutki z niego nie uczyniłam, tylko... CHOINKĘ!
Nie żebym tęskniła za zimą. Co to, to nie. Ale za długo już leżał w szufladzie len w kropeczki i nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie go wypróbuję :) No i padło na muchomorka :) Kto z Was był na grzybach? Podobno w tym roku grzybów dość... Ja przyznam, że jeszcze nie byłam, bo jakoś się nie składa. Ale bardzo mnie już ciągnie w las :))) Niczym przysłowiowego wilka... No... może raczej wilczycę :) Czy wiecie, że z podstawy programowej nauczania języka polskiego w gimnazjum wykreślono "Pana Tadeusza"?! Przyjdzie mi chyba jakieś komplety urządzać, bo klasyki można nie lubić, ale trzeba ją znać... Cóż, cymbalistów mamy wielu... Pozdrawiam jesiennie i wciąż słonecznie :)