Wykonałam go na podstawie projektu Marilee Rockley, rozstaw skrzydeł mierzy 17 cm, a wygląda tak:
Motyle mają zdobić dół rękawów bluzeczki dzianej. Ciekawa jestem, jak to będzie wyglądać...
Oczywiście wykrakałam i... pomyliłam się w drugim okrążeniu. Na szczęście składa się ono z samych łuków, więc jakoś odsupłałam kilka, nie maltretując zbytnio nitki, by dojść do miejsca, które wymagało poprawy. Z kółkami przy tej nici pomyłka byłaby nie do odkręcenia, nawet z doktoratem z frywolitki :)))
Otrzymałam też dwa maile z zapytaniem, jak za pomocą cieniutkiej igły nawlekam koraliki na nitkę właściwą. Dla mniej doświadczonych koleżanek, zaczynających przygodę z frywolitką, pokazuję więc ten prosty sposób na poniższych fotkach. Jest on bardzo przydatny przy biżuterii frywolitkowej, gdy grubsza nić wymaga ucha igielnego, które nie mieści się w otworze koralika.
A na koniec chwalę się moimi nowymi skarbami. Dostałam je w podarku od pewnej dobrej Duszyczki:
Tylko... ile będę musiała czekać, by zająć się czymś dla siebie...?
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem, witam z radością nowych Obserwatorów, a wszystkim życzę wspaniałego dnia!
Piękny motyl, nie "frywolitkuję", ale wiem co to nitka poliesterowa, podziwiam;-)
OdpowiedzUsuńśliczny motyl!!!
OdpowiedzUsuńwarto było walczyć z nićmi
a sposób nawlekania koralików bardzo fajny ... kiedyś wypróbuję:)
dla mnie to istne czary-mary! przepikęny ten motyl
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńtak, czary-mary, tak samo sobie pomyślałam nie czytając jeszcze komentarza haftyśki ;) motyl cudo
OdpowiedzUsuńa prezenty nocami będziesz czytać najwyżej
Piękny i powalający efekt! :)
OdpowiedzUsuńkasiaparkview:
OdpowiedzUsuńŻeby tylko o czytanie chodziło! Ale tu chodzi o to, żeby wykonać to, o czym tam przeczytam i co zobaczę :)
oooooo...jak szybciutko poradziłaś sobie z tym drugim skrzydełkiem!:)
OdpowiedzUsuńmotyl jest zachwycający i wcale nie dziwię się, że poproszono Cię o zrobienie drugiego:-)
jestem nim oczarowana!!!
Jak widzę Koral, to aż sama się skręcam ;-), współczuję i podziwiam! A książeczki Schwalm embroidery szczerze zazdroszczę, bo nie zgadniesz Czarodziejko, co ja teraz mam na tapecie (tzn. na tamborku)...oczywiście w prymitywnym wydaniu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Aniu!
OdpowiedzUsuńZa tego motylka - chylę nisko głowę!!
Za kursik bardzo dziękuję, na pewno skorzystam w przyszłości.
A książki... mówiąc szczerze myślałam, że uczucie zazdrości jest mi obce:-)))
Spoglądam tęsknym okiem na hafty ze Schwalm i już wiem, że NIE!!:-))
Pozdrawiam cieplutko i życzę dalszej cierpliwości przy kolejnym fruwadle:-))
No i pięknie to wygląda!!! Dobrze, że cierpliwość wzięła górę!
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńPrawdziwie piękny motylek :)
A jeśli rodził się w bólu tworzenia tym efekt bardziej cieszy. Szczerze gratuluję i trzymam kciuki za jego drugą połowę.
A nici znam - do szydełka też się nie kleją :)
Pozdrawiam serdecznie!!!
Motyl uroczy. Podarunek w postaci książek świetny. Podziwiam od dawna hafty ze Szwalm, ale to chyba zostanie u mnie w sferze podziwiania. Może skusi Ciebie do podjęcia wyzwania. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńRewelacyjny blog- trafiłam tu przypadkiem i zostanę na dłużej -> a u mnie już byłaś? :)
OdpowiedzUsuńcudowny motyl. wysiłku wiele ale efekt taki, że nas powala na kolana i zazdrość bierze. przepiekny z tymi koralikami.
OdpowiedzUsuńksiążeczki świetne, jedną nawet mam.
czytaj i działaj :) bedą kolejne cudne rzeczy.
przepiękny -cudny motyl :) ewa
OdpowiedzUsuńPrzecudny ten motyl i muszę powiedzieć, że faktycznie z drugim będzie mu raźniej;)
OdpowiedzUsuńMotyl wyszedł cudowny, drugi też wyjdzie super, a tej bluzeczki sama jestem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńKsiązki...marzenie :O)
w życiu nie wezmę się za frywolitkę
OdpowiedzUsuńmotyl mistrzostwo świata
Motyl po prostu jest rewelacyjny :)))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
Szkoda, że nie fruwa, mógłby zajrzeć do mnie :)
Pozdrawiam