Choć jagodowa pora dopiero przed nami, u mnie na czółenkach królował ostatnio jedwab w tym właśnie kolorze. A raczej w kolorze koktajlu jagodowo-śmietankowego. Napisała do mnie zza granicy Pani Basia z zapytaniem, czy nie uplotłabym dla Niej frywolitkowych motywów do przygotowywanej na pokaz kolekcji bluzeczek i sweterków własnego projektu i wyrobu. Rozpoczęłyśmy rozmowę na Skype i... od słowa do słowa okazało się, że "Pani" Basia to moja koleżanka z uniwersytetu - z tej samej grupy!!! Nie miałyśmy ze sobą kontaktu od ukończenia studiów, aż tu po 32-ch latach taka historia! I niech mi ktoś powie, że to przypadek...! Ja tam w przypadki nie wierzę. A ludzkie drogi i losy w niepojęty sposób splatają się ze sobą... :)
Basia przesłała mi jedwabne nici, z których zrobiona jest jedna z bluzeczek i czółenka poszły w ruch. A oto efekt moich działań:
Niezły stosik, co?
Wszystkie jednakowe. Średnica 5 cm, sztuk dwadzieścia - kto nie wierzy, niech liczy:
Ufff! Koniec... Ciekawa jestem, jak będą się prezentowały na bluzce, dodatkowo przyozdobione koralikami...?
Ale nie do końca koniec. Bo nowe nici na czółenka już nawinięte. Tym razem w mysim kolorze. Powstają z nich "kółeczkowe łańcuszki". W sumie będzie ich 10 metrów w kawałkach różnej długości.
O, na przykład takie, jak ten:
A kiedy już trochę zmęczą mnie monotonne kółeczka, zmieniam czółenka i plotę zielone koniczynki dla Reni. Ma ich być dwanaście. Będą zdobiły łapki kuchenne, w których Renia się specjalizuje :)
I to jeszcze nie wszystko, bo już w kolejeczce grzecznie czekają frywolitkowe motylki, ale jakie i ile, jeszcze nie zostało postanowione.
I co, nie mówiłam, że mam ręce pełne roboty? Tych jednak fotografować nie będę - takie zwyczajne, kobiece ręce pełne roboty łatwo sobie wyobrazić :)))
Dobrze, że zdążyłam motywy na kartki wielkanocne wyhaftować, bo czuję, że nic świątecznego nie ma już szans powstać :)))
Zmykam do moich czółenek!
Pięknie!!
OdpowiedzUsuńJa też nie wierzę w przypadki, wszystko jest gdzieś tam zapisane:-))
A wyroby czółenkowe z jedwabiu....mmmm, mogę sobie tylko wyobrazić jakie są w dotyku. Ale czy jestem w stanie??
Pozdrawiam ciepło
Prześliczne. Frywolitka nieodmiennie wprawia mnie w zachwyt i ogromny wyrzut do samej siebie, że się nie nauczyłam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę Twoje rączki mają mnóstwo pracy,a wszystko takie piękne,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚliczne są ;) Ale ileż to trzeba pracy i dziergania ;) Podziwiam ;)!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Magdalena
hmmm.....
OdpowiedzUsuńczy Ty czasem sypiasz ? :)
piękna frywolitka
Jestem w szoku!!! Taki stos frywolitkowych piękności:) Też jestem ciekawa jak będą wyglądały na bluzeczkach :)
OdpowiedzUsuńśliczne, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj, tytuł brzmi jakby drugie dno miał (w stylu reklamy Snickersa cytuję "kto mi zajumał dezodorant";)
OdpowiedzUsuńOstatnio robiłam 6 podkładek i jak na złość wybrałam biały bardzo sztywny kordonek (jak sznurek się zachowuje) i połączyłam go z miękką brązową Snehurką. Co za horror, nie chciało się układać, 2 tygodnie się nad tym męczyłam i pociłam. Nigdy więcej takich ryzykownych połączeń
Już sobie wyobrażam te bluzeczkę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Obłędne te frywolitki. Dla mnie to ciągle czarna magia, choć kiedyś próbowałam się nauczyć. Mam chyba na to za mało cierpliwości.
OdpowiedzUsuńpiękne tworzysz rzeczy jak dla mnie to magia :)))
OdpowiedzUsuńo taki stosik robi wrażenie:)
OdpowiedzUsuńoj śliczna bluzeczka będzie!
Ja tam twierdzę, że przypadki się zdarzają, a jeśli jeszcze owocne, to bardzo dobrze!Miłej niedzieli życzę!
OdpowiedzUsuńPapier na kartki kupiłam w Empiku.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńcudowne :0
OdpowiedzUsuńi ten bajeczny kolor :)
Prawdziwa Nitka Czarodziejka.... :)
OdpowiedzUsuńWspaniała historia z artystycznym finałem! Bardzo jestem ciekawa efektów Waszej współpracy!!!
jesteś absolutną mistrzynią w tym co robisz!
OdpowiedzUsuńNie mogę wyjść z podziwu, woreczek mereżkowy jest po prostu cudny!
a moje serce podbiła zwłaszcza pepitkowa owca :)