Oto efekt mojego spaceru:
Prawda, że w tej wymiętej, czerwonej sukni jest coś szczególnie wzruszającego?
Aranżacja w szklanym naczyniu z wodą pokazana na pięciu ostatnich fotkach jest dedykowana mojej kochanej Olce - od czwartku Pani mgr filologii angielskiej :))) - z okazji obrony pracy i PIĄTKI NA DYPLOMIE :))))))
Ale o tym będzie króciutko w następnym poście.
Tymczasem jutro, już bez ociągania, na powrót biorę się za robotę, bo w głowie narodził się pewien malutki, haftowany projekt. A może nawet dwa... ;)
Uważajcie na upały!
Pozdrawiam serdecznie...
żeby nie powiedzieć...cieplutko...
:D
Wyprawa po runo jak najbardziej udana. Ja sama podobnie gustuję w skromnych kwiatach polnych (najbardziej kocham osty).
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Twoje aranżacje. Bardzo.
Już nie mogę się doczekać swojego wyjazdu na wieś - tam codziennie mam świeże kwiaty zbierane z łąk i pól...
Ech.........
Pozdrawiam mocno:-*
niezłe kompozycje zrobiłaś! kwiaty polne mają to "coś" w sobie i żaden inny najbardziej wymyślny kwiat ich nie przebije! :)
OdpowiedzUsuńśliczne kwiatowe kompozycje:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.....cieplutko he..he.. u mnie w cieniu 28 stopni :-)
Piekne sa te bukiety ! a ozdoby ze swieczkami 1 super !
OdpowiedzUsuńbukieciki pelne czaru...gratuluje corce obrony i to na 5...
OdpowiedzUsuńpiękne wyeksponowane zdobycze z wyprawy:)
OdpowiedzUsuńgratulacje dla córki!:)
Piękne zdjęcia. Gratuluję świeżo upieczonej Pani magister :))
OdpowiedzUsuń