Witam w słoneczne, lipcowe popołudnie.
Środek lata, a ja przychodzę z gilami w zimowej scenerii (wzór Coricamo) na zakładce do książek. Gile przysiadły tu na gałązkach jarzębiny oprószonych śniegiem. Pomyślałam, że owoce jarzębiny, które już pięknie się wybarwiły, mogą do zimy nie dotrwać w dobrej kondycji wizualnej przy takich letnich upałach. Dlatego nie ma co czekać na czas zimowy z fotką. Jednak teraz żałuję, ze nie oberwałam listków z gałązki, Byłoby bliżej tego, co jest na zakładce. Jeśli się zdarzy, że tegorocznej zimy spadnie śnieg i owoce będą wyglądały odpowiednio, to zawsze zdjęcie jakieś, w bardziej stosownym entourage'u można pstryknąć i dodać w poście.
Zatem czas na fotki, takie, jakie mam w chwili obecnej.
Najpierw proces wyszywania:
Jak widać, zakładkę haftowałam na białej kanwie plastikowej. Użyłam, jak zazwyczaj, muliny DMC. Tył podkleiłam materiałem bawełnianym (kreton) z motywem zimowym odpowiedniej wielkości, wydrukowanym na zamówienie. Górę i dół wykończyłam lamówką.
A skoro w temacie zakładki jesteśmy, to dodam, że koleżanka poprosiła mnie o pięć zakładek "ogoniastych". Cztery wyhaftowałam, a piąta to odstąpiona z własnych. W sumie powstało ich już dziesięć, a całkiem możliwe, że będą jeszcze jakieś... bo koleżanka napisała, że jest zachwycona i myśli o kolejnych ;-)))Tym orientalnym pracom poświęciłam już osobne wpisy, więc tylko fotka dla udokumentowania, że się zdarzyło. Zdjęcie wykonała koleżanka po otrzymaniu przesyłki. W niedługim czasie polecą w kolejną podróż, tym razem za ocean, Do USA :-)
Zanim się pożegnam, zdradzę Wam jeszcze, co teraz u mnie w robocie.Po latarni morskiej zabrałam się za łódki rybackie M. Powella. Od dawna miałam na nie ochotę. Na razie mam tyle:
Haftuję muliną Anchor, kreseczki zostawiając na koniec.To tyle na dziś.
Pozdrawiam lipcowo, słonecznie i bardzo serdecznie.
Kłaniam się też nisko w podziękowaniu dla wszystkich Odwiedzających i komentujących.
Pięknego, wakacyjnego czasu dla Was!
Chranna