niedziela, 25 grudnia 2022

Boże Narodzenie

 Spokojnych, zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia

wszystkim wspaniałym Gościom mojego blogu

życzy Chranna




poniedziałek, 12 grudnia 2022

Ornamenty secesyjne nitką na szkle rysowane... czyli choinkowe bombki w peniuarach :-)

 Ostatnie posty po mojej półrocznej nieobecności zamieszczone nie wyczerpują prac, jakie powstawały w tamtym czasie. Wrócę jeszcze do tego, co nie zostało pokazane. Dziś jednak, jako że czas świąteczny zbliża się wielkimi krokami i lada moment zapuka do drzwi, a wszyscy już żyjemy Bożym Narodzeniem i zdobimy swoje mieszkania, przychodzę z bombkami, które ubierałam w gorseciki i peniuary już w ubiegłym roku. W tym roku powtórka. Ale i coś nowego.

Oj, było tego, że ho ho!

Najpierw na przezroczystych... z cieniuśkiego szkła. Białe i szare.

Jeden z wzorków zakupiony u Reni (renulek) zmodyfikowany, jeden, który pokazała na swoim blogu ewa_m (Mój sposób na nudę), reszta znaleziona w necie i modyfikowana.



Potem serduszka według rozpiski Reni.


Wyplotłam ich w sumie dwadzieścia trzy: z perełkami, z koralikami, z zawieszkami złotymi i srebrnymi... Białą i jedno szarą nitką Anchor Freccia 16.










Były też eksperymenty z kolorami i kordonkiem Lizbeth 20 (szmaragdowy).









Wszystkie, prócz tych perłowo-szmaragdowych, szczęśliwie i bez żadnego uszczerbku dotarły już do adresatów :-)

I to już koniec fotorelacji z manufaktury bombkowej :-)
Dziękuję serdecznie za odwiedziny i komentarze :-)
Serdecznie pozdrawiam zaglądających miłych Gości i do sklikania.
Trzymajcie się cieplutko :-)

wtorek, 6 grudnia 2022

W kolejce po buziaka

 Tytułem wypełnienia czasu, kiedy mnie tu na blogu nie było, dziś wrzucam wyhaftowane wiosną zające Acufactum. Chodziły... a dokładniej - kicały - za mną od dawna. Ale kiedy zobaczyłam je u Magdy ("mniej słów") na poduszkach, powiedziałam sobie: ani chwili zwłoki! 

Haftowało się arcyprzyjemnie, a uszycie poszewek na jaśki ozdobne zostawiłam na pomiędzy dwoma najważniejszymi świętami. Tak, żeby były przed Wielkanocą. Bo przecież zając, choć tu bez atrybutu w postaci koszyka z jajkami, kojarzy się w sposób oczywisty z wiosną i tym świątecznym czasem. Na wtedy planuję też sesję zdjęciową z gotowymi pracami. 

Zatem teraz tylko zajawka tego, co się do tej pory odbyło w tym temacie :-)




Na dziś starczy, bo igła rozgrzana czeka... :-)

Dziękuję pięknie za miłe komentarze pod poprzednim postem :-)

Radujcie się z otrzymanych od Mikołaja prezentów i trzymajcie się cieplutko :-)

Chranna

wtorek, 29 listopada 2022

Jest przyczynek, by Martini ruszyło z kopyta ;-)

 ...napisał mi w komentarzu pewien Pan.

Pomiędzy haftami taki mały przerywnik szydełkowy. W końcu na coś przydały się sznurki zalegające w szafkach ;-)

A że dobrze mieć wybór, zatem do wyboru, do koloru. Również dla nie trunkowych - podstawki pod kubki z ulubionym napojem :-)








I jeszcze dla miłośników piesków :-)




I tyle dziś :-)

Moc pozdrowień ślę wszystkim tym, którzy jeszcze tu do mnie zaglądają 🤗🧡

Chranna


środa, 23 listopada 2022

W jasności Ducha Świętego

Króciutko po metryczce z okazji narodzin, dla innej dziewczynki - Honoratki - przyszło mi wyhaftować pamiątkę Chrztu Świętego. Ten motyw rączki i nóżki w koronkach jest rozczulający. Wiedziałam od razu, że tylko taki mogę zaproponować, bo żaden inny ze znanych mi nie podoba mi się. Na szczęście mój wybór został zaakceptowany. Szkoda, że tematyka sakralna w hafcie traktowana jest tak po macoszemu.

Praca szła dużo szybciej niż zakładałam. W miejscowym sklepiku udało mi się kupić ładny krzyżyk z pozłacanej stali chirurgicznej, ozdobiony cyrkoniami. Tu przymiarka:

Jako że moment uroczysty, haft wymagał odpowiedniej oprawy. Wypatrzona w internetowym sklepie ramka idealnie pasowała rozmiarem do haftu. Ucieszyłam się. A ponieważ zastosowałam w nim elementy biżuteryjne, dla zdystansowania szybki należało użyć podwójnego passe partout.  


Myślę, że wyszło stosownie do okoliczności. 


Nadzieję też mam, że za kilkanaście lat doroślejąca Honorata spojrzy nie raz w stronę tej pamiątki i uśmiechnie się, malując paznokcie u swoich stóp... jak przeczytałam w jednym z komentarzy :-)) 

Pięknie dziękuję, że o mnie nie zapomnieliście przez czas mojej absencji, że oglądacie i komentujecie tak pochlebnie moje prace. To dla mnie bardzo motywujące.

Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam serdecznie i do sklikania niebawem :-)


sobota, 19 listopada 2022

Pół roku! Czy to możliwe?

 Powiedzieć, że czas nie stoi w miejscu, to nic nie powiedzieć.

On galopuje! Czy Wasze odczucia też takie? Czy może komuś się dłuży, ciągnie w nieskończoność jak makaron...?

No ale niniejszym odkurzam swój blog, bo mnie tu długo nie było i stęskniłam się niepomiernie za Wami, za blogowaniem... Dużo się  przez ten czas zadziało. Jak to w życiu. Czyjeś odejście tam, skąd nie ma powrotu, upalne lato z pobytem na wsi, ważne spotkanie, za którym cztery lata się tęskniło, wizyta przyjaciela z Cork, świętowanie urodzin i pobyt w moim ukochanym, przepięknym Wrocławiu z tej okazji przez dni kilka..., jakieś choróbsko paskudne, chyba covidowe, co dopadło i dopiero po miesiącu raczy odpuszczać nieco. 

No a robótka czy w miejscu stała? O, nie. Co to, to nie. Nigdy! Otóż działo się. Ale żeby z tej pisaniny nie zgotować bigosu, dziś tylko rzecz jedna pokazana zostanie. I będzie to metryczka z misiem w roli głównej dla maleńkiej Jadwini :-)




Obrazek wybrała dla swojej wnuczki moja koleżanka. Jest taki przytulny, milusi... A miś zachował się z dzieciństwa mojej Córki i ma już blisko trzydzieści lat :-)

Jeszcze tylko para moich ulubionych wrocławskich krasnali...


...i tyle na dziś. Do rychłego znów. 

Dziękuję za wszystkie miłe wizyty i komentarze. 

Pozdrawiam Was serdecznie i chwytam za książkę, bo dziś dzień dla literek :-)

Dobrych, radosnych dni!

Chranna


niedziela, 15 maja 2022

ÉTUDE À LA TULIPE

 Miło mi powitać Was w przeciągu tak krótkiego czasu od ostatniego wpisu, co mi się nieczęsto zdarza. Bo jakoś tak coraz rzadsze u mnie te posty. A to dlatego, że hafty teraz nieco większe, niż motywy na kartki.

A ja tak mam, że kilku prac na raz nie rozpoczynam, tylko kończę zaczętą i dopiero przechodzę do czegoś następnego :-)

Rzadziej też ostatnio pokazuję coś w trakcie pracy... Brakuje mi własnego ogrodu i lasu w pobliżu, żeby częściej organizować sesje zdjęciowe. No i aparat do bani, jak śpiewał Czesiu Mozil... :-(

Ale dość narzekań. Ad rem.

Tulipany wyhaftowałam dość szybko. Praca nad nimi trwała trzy tygodnie. Z początku jakoś tak średnio byłam zadowolona z efektu. Przyznam, że za motywami kwiatowymi jakoś nie przepadam szczególnie... Ale powoli się do tych tulipanów przekonuję ;-) Myślę, że oprawa zrobi swoje i będą się ładnie prezentowały na ścianie :-)

Miałam ogromny problem z wyborem zdjęć, bo sesja mi się nie udała. Mam tendencję do przeładowywania kadrów, przez co traci główny motyw, bo uwaga odbiorcy jest rozproszona. Póki co, musi być to, co jest. Zapraszam do obejrzenia :-)












Co będzie następne, nie wiem... Być może pójdę za ciosem i wskoczy na tamborek kolejny botaniczny motyw... Tymczasem dziękuję najpiękniej, jak tylko potrafię, za każde dobre słowo pod adresem tego, co ku mojej uciesze czytacie tu i oglądacie :-)

Na kolejne dni maja życzę Wam cudownej przygody z rękodziełem i naturą, która tak pięknie nas w maju dopieszcza :-)

Paa

Wasza Chranna w nieustającym związku z nitką :-)