Dziś wygłaskałam na kolanie pierwszy kwiatuszek afrykański :)
Uprzedzam ewentualne pytania: tak, to różowiutkie tło, to moje osobiste kolano, A ściślej udo :)))
Ponieważ raczej nie drutuję, a szydełka nigdy nie wykorzystywałam do produkcji pledów, poduszek czy odzieży (nie licząc szalików), zasoby włóczkowe u mnie baaardzo skromniutkie : ( Brak nawet podstawowych kolorów, a co dopiero mówić o odcieniach i różnych grubościach! Ale z tego, co mam, powstały już kolejne kwiatuszki...
Na razie nie zdradzam, co planuję z nich poskładać, bo a nuż wyjdzie z tego jakaś chała i nie będzie się nadawało do pokazania... Coś tam sobie domówiłam w jednej z pasmanterii i czekam na dostawę, ale wciąż brakuje mi pomarańczowego koloru. To akryl YarnArt etamin. Czy ma ktoś może pomarańczowy moteczek do odstąpienia?
A tu, w związku z ostatnim postem w Galeryjce za miastem, mała wprawka szydełkowa: pajączek z trzech słupków :)
Z kordonkami u mnie to, jak to godajom u nos, "cołkiem inna inkszość".
Szuflady pełne:
I skrzynie pełne:
A jak kilka razy przerzucę motki w poszukiwaniu tego, którego właśnie potrzebuję, to po jakimś czasie robi się taki mętlik:
No i siedzę wtedy, cierpliwie odplątując ten galimatias i na powrót przywracając ład. Macie jakiś pomysł na to, żeby nitki się ze sobą tak nie kłóciły?
Aaaa... byłabym zapomniała...
Przybyły kolejne różyczki :))) Chciałyście, to macie:
Razem powstało ich zdaje się 21 par. I więcej na razie nie będzie, bo zabrakło mi bigli, a poza tym, ile można! Ale, jako się rzekło: NA RAZIE, bo jeszcze czekają dwa zamówienia ;)))
Miłego weekendu! Może wreszcie słonko będzie dla nas łaskawsze?