Zaczęło się jak zwykle - od buszowania po sieci w poszukiwaniu inspiracji i wyławiania perełek. Jedną z nich był ocieplacz na dzbanek w postaci imbryka. Gdy tylko go zobaczyłam, po nocach mi się śnił. Wypatrzyłam go
tu No i zapałałam żądzą posiadania. Zaczęło się poszukiwanie tkanin. Oczywiście identycznych znaleźć się nie da, ale przynajmniej próbowałam zestawić je w podobnym klimacie. Zakupiłam takie:
Najdłużej szukałam tych z pismem w odpowiedniej kolorystyce, ale udało się. Jeśli chodzi o motywy kwiatowe, miały być fiołki, ale nie trafiłam na takie kwiatuszki, więc zdecydowałam, że będą poziomki i różyczki. I co dalej? Sama za nic na świecie nie potrafiłabym uszyć takiego ocieplacza. Więc kiedy zobaczyłam u
Joanny, mistrzyni od patchworków i łat wszelakich,
cudnie uszyte filiżanki, nieśmiało opowiedziałam Jej o moim pragnieniu. Co było dalej, już się domyślacie. Pora więc na prezentację pierwszego dzbanka - poziomkowego:
i drugiego - różanego:
Mam teraz kolejne, wielkie marzenie: żeby usiąść z Joasią przy herbatce, cieszyć się ze spotkania i gadać... gadać... gadać...
Was tez zapraszam do kompanii :)
Joasiu, nie potrafię wyrazić słowami mojego zachwytu, wdzięczności i radości. Kłaniam się więc w pas, ściskam serdecznie i DZIĘKUJĘ z serca wdzięcznego za tak cudowny prezent!
Druga miła przesyłka przyszła do mnie od
Doni, która szydełkuje takie śliczne kurki i zajączki. Wprawdzie szydełko, jak Wam wiadomo, nie jest mi obce, ale czasu nie mam kompletnie na świąteczne ozdoby, a te kurki i zajączki wydały mi się idealne jako drobne podarunki śmigusowo - dyngusowe, więc zamówiłam je u Doni, bo są urocze w Jej wydaniu :) No i nie zawiodłam się :) Popatrzcie, jak ślicznie wyglądają w kobiałce i na jajkach :)
Doniu, pięknie dziękuję za perfekcyjne wykonanie zamówienia :)
Umykam już do swoich zajęć. Dziękuję za Waszą obecność i proszę o zaś :)
Pa pa.