niedziela, 30 grudnia 2012

Taka garsteczka

Mija rok. Przejrzałam, co udało mi się wypracować w tym czasie i doszłam do wniosku, że taka mała garsteczka tego... Czyli leniwa byłam i tyle. Żadnego dużego projektu, same drobiazgi, maleństwa, fraszki - igraszki. Nie dbam tu o zdjęcia, wklejam jak popadnie, bo chodzi mi tylko o bilans, nie o jakość artystyczną. A teraz ad rem.

TYLE. WYHAFTOWAŁAM:


TYLE WYSZYDEŁKOWAŁAM:


Jeśli chodzi o śnieżynki, powstało po kilka sztuk każdego z pokazanych wzorów ;)


CZÓŁENKAMI MACHNĘŁAM:

Niestety, tylko niektóre motywy do zdobienia konfekcji dzianej utrwaliłam na zdjęciach - było tego zdecydowanie więcej, ale uznałam, że nie wszystko jest na tyle interesujące, że warte pokazania...



I TROSZKĘ BIŻUTERII. Takie ciut... ciut...


Hmmm... bardzo tego mało... bardzo... Jestem zaskoczona i zdziwiona. Ale co tam! Przecież to nie wyścigi, prawda? Dobrze, że choć tyle dane mi było wytworzyć, bo i oczy i stawy w coraz gorszej kondycji :)
Pozostaje mieć nadzieję, że przyszły rok będzie owocniejszy i że zdrowie dopisze :)

Dziękuję, że przez ten rok byliście ze mną :))) Bo to nie ta dłubanina, ale Wy jesteście prawdziwym bogactwem mijającego roku! To Wasza pozytywna energia i Wasze dobre słowa motywują do jakichkolwiek działań, nawet wtedy, gdy ciało odmawia posłuszeństwa :)))
Niech Wam się wiedzie i szczęści w tym nowym roku! Niech będzie dla Was hojny i odpowiada: tak na każde Wasze pragnienie i każdy twórczy zamysł :))) 

I za taki rok właśnie, dokładnie o północy spełnię toast.
Do dna!


Pidżamka moro

Nie mylić z Pidżamą Porno, bardzo proszę!
Witajcie, już prawie sylwestrowo :)
Jak ja nie lubię tego dnia!
Ale o tym pisałam rok temu i nie będę się powtarzać :)
Za to chciałam pokazać pierwszą z czterech metryczek, które mam do przygotowania. Ta, którą skończyłam wczoraj wieczorem, jest najprostsza.
To pierwsza, jaką pokazuję tu, na blogu, choć mam ich już kilka za sobą...
Ściany w pokoju chłopczyka są zielone, więc ustaliłyśmy białą oprawę, zieloną rameczkę dookoła zamiast passe-partout i zielone plamki na pidżamce :)
Bobas wygląda teraz jak dzielny żołnierz :)
Z butlą zamiast karabinu, czyli żołnierz - pacyfista :)))

              Szybka pleksi, z tyłu podpórka do postawienia oraz zaczep do powieszenia 
(a więc dwie funkcje do wyboru).
                                   Wymiary metryczki:  21,5 cm x 16,5 cm
Witam serdecznie nowych Obserwatorów, dziękuję za wszystkie tak miłe komentarze, pozdrowienia i życzenia pod poprzednimi postami i dziękuję, że zaglądacie. Bez Was prowadzenie tego blogu nie miałoby przecież żadnego sensu :)
Kto lubi, niech się bawi jutro wystrzałowo!
No i oczywiście DO SIEGO ROKU 2013!

piątek, 28 grudnia 2012

Magic Moments

Czas Świąteczny obfituje w mnóstwo magicznych momentów. Przygotowywanie kartek i upominków dla Bliskich i znajomych, ubieranie choinki i przystrajanie domu, łamanie się opłatkiem i składanie sobie serdecznych życzeń, wigilijna wieczerza, kolędowanie, Pasterka...
Potem radość na widok rozpakowanych prezentów. Przede wszystkim ta widoczna na twarzach domowników, dla których upominki przygotowaliśmy, ale i wzruszenie, które towarzyszy myśli, że i o nas pamiętano :)
Święta dobiegły końca, pora więc pokazać, co otrzymałam tego roku w tym minionym okresie.
Najpierw znalazłam w skrzynce na listy PIĘKNĄ kartkę od Joli::
Wszystkie kartki Joli bardzo mi się podobają, ale Jola doskonale wiedziała, że właśnie w tej zakochałam się od pierwszego spojrzenia :))) I właśnie tę otrzymałam :))) Jolu, raz jeszcze bardzo, bardzo dziękuję :))) Sprawiłaś mi tą karteczką tyle radości, ile bije z wesołej ferajny pląsającej wokół muchomora :)))
Druga kartka, błyszcząca srebrnymi gwiazdeczkami i cekinami na choince, przyfrunęła do mnie od Edytki:
A wraz z nią piękna, haftowana zawieszka również w biało-czerwonej kolorystyce ze srebrzystymi akcentami. Wspaniale harmonizują ze sobą:
Ozdóbka oczywiście natychmiast znalazła swoje miejsce na modrzewiowej gałązce :)
Edytko, Tobie również dziękuję pięknie za pamięć :)
Pod choinką też Dzieciątko coś dla mnie ukryło. Znalazłam piękne pudełko, uchyliłam wieczko i zobaczyłam...
...piękną puszkę! A właściwie dwie, spięte ze sobą w lokomotywę!! Ola poprosiła, żebym zajrzała do środka, więc szybciutko rozbroiłam puszeczki i oczy mi zabłysły jeszcze bardziej!
Takie skarby wyjęłam ze środka:
Kiedy nacieszyłam się wstążeczkami, przyjrzałam się dokładniej lokomotywie z obu stron:
I zauważyłam, że prowadzi ją dwóch uśmiechniętych, bardzo sympatycznych maszynistów. Od razu ich polubiłam :))) 
Fajny detal - z obu stron w oknach widać tył tej drugiej postaci :)
Wstążeczki wylądowały tam, gdzie ich miejsce, zaś lokomotywę zagospodarowałam po swojemu. Żeby utrwalić te momenty magiczne, postanowiłam trzymać w niej moją ulubioną, świąteczną herbatkę :)
...mmmmmmmm.... jest pyyyyyszna...

Wszystkim, którzy o mnie pamiętali w tym mijającym roku, wspierali duchowo w chwilach trudnych, pomagali w doli i niedoli, z serca, wdzięcznie dziękuję :)

wtorek, 25 grudnia 2012

Dar niedżwiedzia

Piękna góralska legenda mówi, że choinkę bożonarodzeniową zawdzięczamy niedźwiedziowi. Gdy doszła do niego wieść o narodzeniu Jezusa, pobiegł czym prędzej do Betlejem. Martwił się tylko biedny miś, że nie miał dla Dzieciątka żadnego godnego prezentu. Postanowił ofiarować to, co było do zdobycia w lesie.
    Ułomił piyknego smrecka i niesie. Ale ze to beł walny krzok, ni mók go unyś, ba go wlók za sobom.
A ze musioł bez kiela potocków przechodzić, to się w kazdym drzewko zamocało, a pote zaroz marzło, no i porobieły się na nim ślicne, śklane igiełki, ze sie smrecek do słonecka świycieł, jak zeby go fto dyjamyntami obsypoł. Uwidziało się to rybkom i dalize hipkać na drzywko. A jak jesce po dródze ptoski takie ślicności obociły, het na smrecku posiadały a niedźwiedź sytko to wroz zaniósł do sopki i przed Dziycionteckiem postawieł. Z tego to posło, że teraz strojom dzieciom drzywko na Boże Narodzynie i selniejakie świycidełka na nim wiysajom.
Bardzo lubię gwarę podhalańską i takie góralskie bajania. Zwłaszcza ta legenda jest memu sercu miła :) A Wam czy się podoba?

piątek, 21 grudnia 2012

Bóg się rodzi


Z Bliskimi, z miłością i życzliwością, ze spokojem i nadzieją w sercu, z kolędą na ustach, przy blasku świec, wśród zapachu igliwia i pierników.
Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.

czwartek, 20 grudnia 2012

Na cztery dni przed...

Za cztery dni wypatrywać będziemy na niebie pierwszej gwiazdki, żeby zasiąść przy wigilijnym stole ze swoimi Bliskimi. Pora najwyższa więc zaprezentować ostatnie drobiazgi rozesłane w różne miejsca :) Mam wrażenie, że wszędzie już dotarły, a przynajmniej powinny...
Najpierw karteczka, której jeszcze nie pokazywałam. Wykorzystałam w niej gotowy haft maszynowy zakupiony w małym sklepiku z maszynami do szycia. Wykonał go właściciel sklepu :)


Pamiętacie taśmę aidową z niebieskim brzegiem, na której haftowałam gwiazdki?
Powstały z niej woreczki prezentowe, w całości uszyte ręcznie, o takie:




I wszystkie razem:


A w woreczkach znalazły się drobiazgi. Przede wszystkim gwiazdki. Z różnych nici, według tego samego wzoru:






A w jednym z woreczków, dla mojej przyjaciółki, sześć obręczy do serwetek stołowych, z porcelanowym koralikiem, żeby pasowały do białej, porcelanowej zastawy:



Mam nadzieję, że wszystko się spodobało :)
Udało mi się też rozpocząć hardangerową serwetę dla siebie. Zaczęłam od brzegu, żeby móc odciąć nadmiar materiału. Tylko czy po Świętach, kiedy przybędą mi ze trzy kilogramy i stanę się rozleniwiona od dogadzania sobie różnymi smakołykami, nie wygaśnie we mnie zapał do jej wyhaftowania?
 :)))


A teraz będzie nierobótkowo.
Ponieważ jest coś, co mnie bardzo denerwuje, wypowiem się w tej kwestii. Mianowicie w kwestii rzekomego końca świata. Nie wiem, jak Wy, ale ja słuchać już tych bzdur, głupich żarcików i reklam nie mogę. Ani to pożyteczne, ani zabawne, ani oryginalne. A tylko w małych dzieciach paniczny lęk budzi. I po co?
"Jeśli nastąpi czas Sądu Ostatecznego i nie będzie żadnych wątpliwości, że TO właśnie się dzieje, a ty będziesz miał w ręku gałązkę oliwną, zasadź ją". Chodzi więc o to, by zawsze, bez względu na to, co było i co ma się zdarzyć, DO KOŃCA swojego życia lub końca wszechrzeczy nie gubić sensu, czyniąc dobro. Tak więc bez znaczenia jest, czy, co i kiedy się skończy. A na zajmowanie się głupotami języka i czasu szkoda!
Czy wypowiadam się jak żona pastora???
:D

A na koniec pochwalę się jeszcze wygraną w zimowym konkursie Coricamo. Zespół redakcyjny przyznał mojej choince (zdjęcie 31) I miejsce :) Nagrodą jest prenumerata roczna: 6 numerów "Igłą Malowane" i 6 numerów "Twórczych Inspiracji" :)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję, że jesteście, że zaglądacie, zostawiacie swój ślad.
Trzymajcie się ciepło, bo mróz coraz tęższy!

czwartek, 6 grudnia 2012

Tato mój do pieca sięga

Moja mama - taka tęga,
Moja siostra - taka mała,
A ja jestem - samochwała!

Mam nadzieję, że ubierać w cudzysłów tego fragmentu nie musiałam, bo wszyscy wiemy, skąd pochodzi, ale  gdyby jednak ktoś zapomniał, cytat należy do mistrza Brzechwy ;)

A skoro samochwała, to znaczy, że będę się chwalić :)
Najpierw pierwszą świąteczną karteczką od Joli. Takiej jeszcze dotąd w mojej kolekcji nie miałam. Wyhaftowana, uszyta (bo Jola cudnie szyje!) przemyślana w każdym detalu i oprawiona. Spójrzcie, jaka wypieszczona! A jakie żywe kolory! Po prostu bajeczna...


Jakiś czas temu zwróciłam się do Joli z prośbą o wykonanie maleńkich skarpeteczek na świąteczne drzewko. Wypatrzyłam je tu. Jola ochoczo podjęła się zadania. I oto wczoraj prócz tej pięknej kartki wyjęłam z paczuszki MOJE skarpetki :))) Natychmiast zabrałam się za sesję zdjęciową i dziś mogę je Wam pokazać. Mam nadzieję, że sesja jest udana, a zdjęcia lepiej niż słowa powiedzą wszystko...
No to uwaga!


Nie wiem, jak Wy, ale ja do teraz nie ochłonęłam z wrażenia!!!
Marzą mi się 24 takie skarpeteczki, oczywiście każda inna, na kalendarz adwentowy. Myślę przy tym o włączeniu brązu do kolorystyki, bo przy dwudziestu czterech sama chyba zzieleniałabym i sczerwieniała do cna :)))
Mam więc silną motywację, żeby przez rok nauczyć się je robić na drutkach :)
Jolu, dziękuję pięknie za wszystko :)
A teraz moja choineczka hardangerowa, która wreszcie doczekała się zszycia. No cóż, szycie nie jest moją mocną stroną, więc ostateczny efekt pozostawia wiele do życzenia. Zadanie było dla mnie o tyle trudne, że musiałam zszyć cztery warstwy materiału, w tym grubą ocieplinę. Stąd rogi nie wyglądają tak, jak bym chciała. Może powinnam zrezygnować z tej ociepliny w rogach i po prostu ściąć ją. Nie mam doświadczenia w tym względzie. Myślałam też o obszyciu choinki skręcanym sznureczkiem w kolorze ecru, ale ostatecznie zdecydowałam się na prostszą formę. Zawsze można doszyć, gdy ta wersja  się znudzi.
Całość wygląda tak:


Zdaję sobie sprawę, że przy tych Jolcinych skarpetkach moja choinka wypada blado :))) Zbliżeń nie zamieszczam, bo detale już pokazałam wcześniej (klik).
A co teraz u mnie na warsztacie?
Otóż dostałam od mojej koleżanki z Niemiec dobrej jakości, szeroką taśmę aidową z niebieskim brzegiem.
Ilość hurtowa :D


Leżała sobie... leżała... aż w głowie narodził się pomysł jej wykorzystania... Zaczęłam powolutku go realizować.


 Lewą stronę taśmy wybrałam z pełną świadomością. Jej brzeg po tej stronie jakoś tak bardziej pasował mi do motywu haftu, bo delikatniejszy :)


Chwalipięctwa dość!

A teraz jeszcze małe przywołanie, jako że dziś dzień szczególny: Św. Mikołaja.


 Może święty to on nie jest, ale za to czy jest ktoś, kto go nie lubi?


I miły jest fakt, że Rene Goscinny był z pochodzenia Polakiem, a jego ojciec najprawdopodobniej pracował dla Marii Curie-Skłodowskiej :)

Jeszcze tylko powitać pragnę wszystkich nowych Obserwatorów, których powolutku mi przybywa ;)
I podziękować Wam gorąco za to, że macie chęć poświęcać swój cenny czas na podglądanie i komentowanie tego, co ja tu plotę :D
Wkurza mnie, że w komentarzach nie mam opcji: odpowiedz. Nie wiem, czemu...:(
Ale zapewniam, że wszystko czytam z największą uwagą i cieszę się ogromnie z każdego dobrego słowa :)
Pozdrawiam cieplutko!