W poprzednim poście napisałam, że marzę o haftowaniu truskawek. A tak! Bo uwielbiam te cudne krzaczki z delikatnymi, białymi kwiatuszkami i mięsistymi, cudownymi, czerwonymi, aromatycznymi, soczystymi owocami. Mam nawet jeden własny taki krzaczek :) To już ostatni moment na uwiecznienie tych czarownych płatków i pręcików, bo niebawem opadną. Dziś moje truskawki wyglądają tak:
Na sezon truskawkowy czekam cały rok. I choć etymolodzy twierdzą, że wyraz czerwiec pochodzi od nazwy robaka, to jednak ja wierzę, że to czerwień truskawek oraz czereśni użyczyła swego rdzenia nazwie miesiąca.
Niech więc królują truskawki, jak długo się da. Te świeżutkie - prosto z krzaczka - i te ze śmietaną, i w cieście, i w postaci koktajlu, i w knedlach, i... na kanwie!
Moje wyznanie Szarlotka skomentowała tak: "Podoba mi się zdanie o truskawkach :D to kiedy zaczynasz?"
A że z realizacją marzeń trzeba się spieszyć, więc...
...zaczęłam :)
Wzorek pochodzi z CSC, rok 2010, numer sierpniowy.
Przede mną długa droga i czekają inne zobowiązania, więc projekt będzie rodził się powoli. Ale najważniejsze, że postawiłam pierwsze krzyżyki...
Wzorek pochodzi z CSC, rok 2010, numer sierpniowy.
Przede mną długa droga i czekają inne zobowiązania, więc projekt będzie rodził się powoli. Ale najważniejsze, że postawiłam pierwsze krzyżyki...
Pozdrawiam Was truskawkowo i życzę miłego dnia :)