Cześć i czołem :-)
Czas najwyższy się pokazać poświątecznie.
Nie wiem, skąd mi to przychodzi, ale u mnie wszystko dzieje się stadami.
Po stadzie zajęcy przyszedł czas na niemal hurtową produkcję zakładek do książek. A wszystko za sprawą Koreańczyków i Chińczyków. Ci pierwsi wymyślili motywy i opracowali wzory, a Ci drudzy zmajstrowali odpowiednie chwosty. Myślę, że razem nieźle się wszystko komponuje. Kiedy zobaczyłam te wzory SODY, już wiedziałam, że muszę je wyhaftować na zakładkach i przyozdobić je, jak widać. Zamówiłam około mnóstwa chwostów i czekały sobie w pudełku na swój czas. W sumie wyhaftowałam już tych zakładek sześć.
Na pierwszy ogień poszły fiolety. Choć nie przepadam za tym kolorem, to jednak sam motyw i jego trójwymiarowość urzekły mnie.
Zakładka tak się spodobała, że poproszono mnie o pięć. Na szczęście każda miała być inna, bo za powtórkami nie przepadam. A i tak nie uchroniłam się od zdublowania zakładki, bo pierwszą - tę z różowym brzegiem - potraktowałam jak prototyp. Druga ma kolor brzegu lila.
Pierwsza wersja prezentuje się tak:
Cudowna zakładka :)
OdpowiedzUsuńI jak tu cokolwiek czytać, jak pod rękoma takie cuda się pałętają...
OdpowiedzUsuńNic, tylko patrzeć na zakładkę i podziwiać 😅.
Tym bardziej, że zakladeczka bardzo starannie wykonana, a chwosty są przecudnej urody.
Ja ,niestety, nie chwosty, a chwasty i w kreta się zamieniam.
Wyglądają cudnie! A mogłabyś zdradzić sekret wykończenia?
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńDookoła obrobiłam kordonkiem za pomocą szydełka. Przyczepiłam chwost. Przyprasowałam po lewej stronie biały sztywnik krawiecki i na ten sztywnik przykleiłam filc w kolorze liliowym.
Piękny post i piękna zakładka
OdpowiedzUsuńOOOO! Ja też zapisałam te wzory, też z myślą o zakładkach. Są super! Ja oczywiście nie wiem, kiedy wyszyję swoje, ale podziwiam w Twoim wykonaniu, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńCudna!! Piękny haft, pięknie wykończona zakładka, cóż na pewno będzie odciągać uwagę od książki:)pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChwasty wyrywam ale takiego chwościka to bym wyrwała od ciebie, haft śliczny , cała zakładka idealna, a chwościka zazdraszczam, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są te zakładki ja uwielbiam fiolety a taki motyw to widzę chyba pierwszy raz i bardzo mi się podoba, czekam na kolejne, pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńMotyw rzeczywiście uroczy, więc nie dziwi mnie ilość zamówień.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak jest u Ciebie, ale ja wykańczanie haftów odwlekam do samego końca i jak już nie ma wyjścia to działam właśnie hurtowo. Wtedy produkcja idzie mi sprawnie, nie wymyślam, co by jeszcze zmienić, tylko działam. Może więc dobrze się składa, że takie stadko stworzyłaś :)
Mam podobnie. Choć w tym przypadku wiedziałam, że wykorzystam te chwosty, gdy tylko zobaczyłam wzór. Wiadomo, że dużo ładniej byłoby na lnie. ale mam stare zapasy kanwy i muszę je wykorzystać. Na obrobienie brzegów szydełkiem wpadłam po wyszyciu wzoru. Niewiele tu było koncepcyjnego myślenia, Madziu ;-)
UsuńWzory przyznam nieoczywiste (ale tylko na pierwszy rzut oka). Po Twoim ich zastosowaniu, widać ich potencjał. Jak czytać, jak czytać? Gdy w książce taka zakładka. Cudne są :)
OdpowiedzUsuń