Witajcie, Kochani :-)
Minął miesiąc od ostatniego postu, a ja jakoś nie mogę się zebrać, by wystukać następny. I nie, żeby jakiś zastój był w xxx. Wciąż się coś dzieje. Tylko w aparacie moim matryca przepalona i zupełnie serce straciłam do zdjęć ;-(... No i ta wiosna opieszała... Liczyłam, że do tego czasu wybuchnie zielenią i będę mogła pokazać wreszcie poduszki, jakie uszyłam już jakiś czas temu. Wśród listowia, w naturze, jak Pan Bóg przykazał...
Moje zające, co to je pokazywałam już tu z samym początkiem grudnia, a konkretnie w Mikołaja, wreszcie wyskoczyły z szuflady i wskoczyły na te poduchy.
Rzecz cała sfinalizowała się w lutym. I cóż, zdjęcia fatalne, ale przecież do następnych Świąt czekać nie będę, by je światu objawić, więc pokazuję, co jest. A jest tak:
Tyle luty. Ale z początkiem roku, w styczniu, popełniłam też na maleńkim tamborku 7 cm - równie maleńkie serduszko do tajemnego, póki co, projektu, którego na razie nie zdradzę, żeby nie zapeszyć ;-) Ten drobiażdżek pokażę, gdy cały projekt dojdzie do skutku.
Równocześnie od dłuższego już czasu, z przerwami na mniejsze prace, powstaje Madame Symphony. Tak było w czerwcu roku ubiegłego:
Powstaje też etui na smartfon. Tym razem dla siebie wyszywam.
Od dawna miałam w planie dwa małe ptaszyska. Odejście niespełna trzy miesiące temu Andrzeja Dudzińskiego przyspieszyło realizację zamiaru. Żal wielki. Odszedł od nas wspaniały, dowcipny rysownik :-(... Uwielbiam stworzoną przez Niego postać ptaszka Dudi.
Te tutaj są (na razie jest jeden, a będą dwa, no bo ONA i ON) bardziej krukowate niż dudkowate. Ale myślę, że z Dudim by się polubiły :-))
Uprzedzam: zdjęcie w wersji roboczej bez ozdobników sesyjnych... Na polskim lnie ze starych zapasów. Zgrzebnym, choć niteczki cieniutkie i gęsto tkane. Sprawdził się jako etui na smartfon ;-)
Gdy wrzucę te kartki, będę wreszcie tu na blogu na bieżąco z moimi pracami :-)
Tymczasem dziękuję za miłe, motywujące komentarze i życzę wszystkim dobrego przygotowania duchowego do radosnego Alleluja :-)
Wasza Chranna
Bardzo pracowity miesiąc! A poduszki z królikami są przecudne!
OdpowiedzUsuńNo cudeńka wyhaftowałas:)))Podusie cudne:)))Aż mi wstyd ,bo mój tamborek i krosno kurzem zarastają:)))Chwilowo brak mi motywacji:)
OdpowiedzUsuńBajeczne prace, poduchy są te best a czarny ptak mnie oczarował 😀
OdpowiedzUsuńŚliczne te hafty. Zajączek i krukowa pani cudowne :-).
OdpowiedzUsuńAniu, tworzysz cuda. A ja dziergam niczym opetana swetry i sweterki, tuniczki, skarpetunie, trójkatne chusty... I w tym rozpedzie dziekuje Ci za kartelunie 🤗💖🦋💕💌
OdpowiedzUsuńDziękuję, Joasiu :-)
UsuńJa również dziękuję, wyjęłam od Ciebie karteczkę z pięknymi życzeniami dwa dni temu. Miło bardzo, że pamiętałaś :-)
Ciekawa jestem Twoich dziergadełek. Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
Ten blogger zżera chyba komentarze...
OdpowiedzUsuńTo piękna sprawa, jeżeli hafty mogą być użyteczne, tak jak te na poduszkach. Wszystko mi się bardzo podoba - kolory, wzór I wykonanie.
Reszta też godna podziwu; widać po nich artystyczną duszę.
Ptaszyska są mi szczególnie bliskie... sama mam w domu jednego ancymonka ! Hafty super !!!
OdpowiedzUsuń