Witajcie, Kochani.
Jak się rzekło w poprzednim poście, kolejna metryczka powędrowała już do niespełna miesięcznej Anulki.
Już po raz piąty haftowałam ten wzór i powiem, że bez przykrości, choć jak pewnie większość z Was, za powtórkami nie przepadam.
Bo to dla wnuczusi mojej koleżanki. Maleństwo widziałam w dziesiątym dniu i oczu nie mogłam oderwać od tego maleńkiego Cudu :-)))
Tym razem myszunię poziomkową pokazuję w towarzystwie nobilnej damy - krewniaczki, pani szczurkowej. Wykonała ją na moją prośbę bardzo dawno temu APUNI :-)
Nie pokazuję na zbliżeniach detali z metryczki, bo zrobiłam to już przy pierwszym haftowaniu poziomkowej panny, więc tylko dla odnotowania, że się wydarzyło... jedno zdjęcie. I dość :-)
Chranna
Piękna pamiątka :). Też nie lubię haftować kilka razy tego samego wzoru, ale dla takiego cuda warto się poświęcić :). Piękny haft :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna pamiątka! Śliczne pastelowe kolorki, idealne dla małej damy;) Pozdrawiam SylwiaB
OdpowiedzUsuńMetryczka jest przepiekna...cudowna pamiatka.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne prace, myszki do schrupania,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniała pamiątka,pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńPiękna metryczka:)aż mi żal,że nie ma u nas takich maleństw co by można dla nich metryczki zrobić:)))
OdpowiedzUsuńTakie pamiątki są najpiękniejsze🙂
OdpowiedzUsuńWspaniała pamiątka, cenniejsza tym bardziej że stworzona z sercem :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle pięknie ja sfotografowałaś...pani Szczurkowa i ta piękna parasolka
dodały uroku i ulotności.
Pozdrawiam Kochana.
K.