niedziela, 26 sierpnia 2012

Poliestrowi 100% mówię stanowcze NIE!

Tak mnie menda jedna zmęczyła, że zastanawiam się, czy zasługuje na drugie skrzydło i koronkę brzegową!


Szczerze, bardzo szczerze znienawidziłam nici poliestrowe koral! Śliskie, słabo skręcone włókna powodują, że przy odwijaniu z czółenka nitka się rozkręca i co chwileczkę trzeba czółenko puszczać luzem w dół, by na nowo choć troszkę się skręciła..
Ale cóż zrobić - materiał powierzony, trzeba było zagryźć zęby i przewlekać szydełkiem 0,55 mm tę w stu procentach syntetyczną nić (uważając, by zagarnąć ją całą, a nie tylko jedno włókno na przykład) przez malutkie pikotki do łączenia.
Na pomyłkę lepiej sobie nie pozwalać, bo żeby te nici odsupłać, to trzeba mieć doktorat z frywolitki :))) Na razie na szczęście obyło się bez awarii, ale jeśli  się pomylę i sobie z tym poradzę, to stanę przed lustrem i czapkę z głowy zdejmę :)))
A przy koralikach w ruch poszły spinacze biurowe, igła cieniuśka jak włosek i równie cieniuśka nitka robocza, która za pomocą pętli przewlekała grubszą nić właściwą przez maleńki otwór w koraliku.
Jeśli klęłam przy listkach, pokazanych w poprzednim wpisie, to teraz klnę w dwójnasób. Tam wprawdzie ten sam poliester (tyle że o ton ciemniejszy), ale przynajmniej pracowałam grubszym szydełkiem - 1,1 mm.
Jak sobie pomyślę, że mam pleść drugie skrzydło... brrrrrrrr!
MASAKRA!

Ale żeby nie kończyć w takim nastroju, tęcza widziana przez okno mojej kuchni - dla Was, na dobry początek nowego tygodnia :)))


10 komentarzy:

  1. To szczerze współczuję. Jestem przekonana że doskonale sobie poradzisz :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję, ale efekt świetny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna frywolita, ale współczuję, bo też tych nici nie cierpię! Szkoda jednak dziełka, gdybyś go nie dokończyła!

    OdpowiedzUsuń
  4. DANIELA:
    Skończyć muszę, bo leci w świat :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. trzymam kciuki aby drugie skrzydełko powstawało w mniejszych bólach :-)
    tęcza cudna!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. szacun tym bardziej, że powstaje z problemami

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu! Wytrwałości!!
    Ja sama nienawidzę tych nici. Nawet w szydełku mnie drażnią a co dopiero frywolitka!!
    Szczerze podziwiam
    Pozdrawiam niedzielnie:-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie frywolitki to niedościgniona dziedzina rękodzieła. Piękne są w twoim wykonaniu. Zapraszam do mnie na candy www.blog.magicznyhaft.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam, frywolitka taką nicią, to dopiero wyzwanie. Podołasz, bo zdolna jesteś.
    Pozdrawiam i życzę cierpliwości do tej nici.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładna połowa motylka :D Doskonale rozumiem jak frustrująca przy pracy jest nieodpowiednia nić. Nie bądź jednak sadystką, dorób motylkowi drugie skrzydełko :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za poświęcony czas i cenny komentarz. Zapraszam znów :)