Takie małe bżdzidełko, a roboty przy nim sporo było. Ale nawet jestem zadowolona, wyłączając passe-partout. Chciałam, żeby było ciepłe, perłowe i jako takie zostało określone, a moim zdaniem jest srebrzyste, chłodne. Cóż, to samo różnie bywa nazywane. Niestety, nie ma już czasu na szukanie innego tej wielkości. Mam jednak nadzieję, że Młodym mimo wszystko się spodoba...
Sam haft jest dość bogaty w detale, choć i tak zrezygnowałam z wielu białych supełków, bo co za dużo, to niezdrowo.
Teraz czeka mnie jeszcze jedna karteczka ślubna, ale w zupełnie innym stylu. Jak zwykle staram się wpasować w stylistykę zaproszeń.
Te wzorki Dimensions bardzo myszką trącą i takie w klimacie "barokowe". Ale Młodzi lubią taki styl, sądząc po zaproszeniu... Ja zaś wolałabym stylistykę Veronique Enginger, ale nic typowo weselnego tej projektantki nie wpadło mi w rękę...
Bardzo, bardzo dziękuję Wam, kochane Dziewczyny, za wszystkie ślady zostawiane pod moimi wpisami. To niewiarygodne, jak wiele wspaniałych chwil daje mi obcowanie z Wami :) Przepraszam, że ostatnio rzadziej się rewanżuję komentarzami na Waszych blogach. Taki czas teraz, bardzo mnie absorbujący na zgoła innych polach, ale obiecuję poprawę, gdy tylko troszkę się odrobię :)
Tymczasem słonecznych, wspaniałych dni Wam życzę, tych majowych i czerwcowych, bo przecież lato już tuż tuż!
Pa pa