Żeby nie było... pojawiam się i przypominam o sobie, pamiętając o Was
Nie przychodzę jednak z czymś nowym, poza dwoma świątecznymi drobiazgami...
A to dlatego, że obiecałam sobie solennie za nic innego się nie zabierać, póki nie skończę męczonej chyba już ze dwa lata ikony.
Kiedy pokazywałam ją ostatnio, było tak:
a teraz jest tak:
Idzie powolutku, ale jednak do przodu...
Trzymajcie, proszę, kciuki, żebym wytrwała w postanowieniu, bo mocno mi już dokucza fakt, że tak się to ślimaczy i że za nic nowego nie chwytam...
Dziękuję pięknie za każde dobre słówko, za stałą Waszą obecność i pamięć o mnie mimo mojej opieszałości i wciąż nie takiej aktywności, jak bym sobie tego życzyła...
Jesteście kochane!
Wspaniałego weekendu życzę i wreszcie trochę jaśniejszego nieba ze słonkiem. Niech zagości wreszcie ta nasza piękna, złota polska jesień z babim latem :-)
Pa