Jaki kłopot? Ano taki, że obiektyw mojego aparatu jej zdecydowanie nie polubił :(
Koniec. Kropka. A skoro nie może być lepiej, musi być, jak jest.
Aż wstyd się przyznać, ale to pierwszy igielnik w moim wykonaniu. I nawet mi się podoba. Mam zamiar wyhaftować jeszcze jeden tym samym wzorem, tyle że na czarnej kanwie 14ct, tym razem dla siebie :)
A czy ktoś pamięta tę dziecięcą wyliczankę, której bohaterką jest właśnie dynia?
Przez tropiki przez pustynie
toczył zając wielką dynię
toczył toczył dynię w dół
pękła dynia mu na pół
pestki z niej się wysypały
więc je zbierał przez dzień cały: raz, dwa, trzy...
ile pestek zbierzesz ty?
W naszych skomercjalizowanych czasach wyszczerzona w koszmarnym uśmiechu dynia ze świeczką w swej wydrążonej czeluści jest symbolem halloweenowej "zabawy", dawniej zaś kojarzona była z potępionymi duszami. Ale dynia to nie tylko mroczny symbol - to przede wszystkim bardzo smaczne i odżywcze warzywo owocujące jesienią, niezwykle dekoracyjne, jeśli go nożem nie bebeszyć, nie okaleczać i nie szpecić. I tak właśnie traktujcie, proszę, ten igielniczek przeze mnie wyhaftowany :) Po cichutku liczę na to, że może komuś umili szycie w długie, jesienne wieczory...?
Podobno najbliższe dni mają być pochmurne i deszczowe. Gdyby jednak prognozy się nie sprawdziły, czego i Wam, i sobie życzę, spacerujcie, podziwiajcie liściaste kobierce, zbierajcie smakowite grzyby na duszonki, marynaty i suszki.
Nooo, może niekoniecznie takie, jak ten przystojniak ;)
Pa pa